piątek, 26 lipca 2019

"Nel mondo del tormento" w Łazienkach

Na przedzie Anna Radziejewska i Krzysztof Garstka; fot. IR
Recital Anny Radziejewskiej w Pałacu na Wodzie w Łazienkach Królewskich 25 lipca to jeden z ostatnich punktów festiwalu Polskiej Opery Królewskiej. Artystka powtórzyła program przygotowany i pokazany wcześniej w cyklu Muzyka dawna za Zamku Królewskim: Nel mondo del tormento.
Część tego programu - mam tu na myśli kołysankę Tarquinio Meruli Hor ch'e tempo di dormire - mogliśmy usłyszeć już trzy lata temu jako jeden z punktów niesamowitego widowiska Sognando la morte, w którym Anna Radziejewska pokazała nie tylko swój talent wokalny, ale również taneczny! I podobnie jak wówczas artystka potrafiła tym niezwykłym skądinąd utworem wywołać w widzach dreszcz emocji.
Równie dramatycznym i pełnym rozdzierającej ekspresji był słynny Lament Ariadny z zaginionej opery Monteverdiego. Mimo bardzo ograniczonego składu instrumentalistów (dwoje skrzypiec, wiolonczela, teorba i klawesyn), dzięki wyrazistemu mezzosopranowi Anny Radziejewskiej aria wybrzmiała w całym bogactwie swoich emocji, w pełni "operowo". Zresztą oba utwory tej części koncertu - podobnie jak występ w roli Messagery w Orfeuszu Monteverdiego przed tygodniem - potwierdziły po raz kolejny, że Anna Radziejewska świetnie czuje się w XVII-wiecznym repertuarze i znakomicie potrafi wydobyć dramatyczną ekspresję zawartą w tej muzyce.
W drugiej części koncertu - wysłuchaliśmy kantaty Georga Friedricha Haendla La Lucrezia HWV 145 - kantata przepiękna, kilka lat temu mierzyła się z nią Olga Pasiecznik w swoim znanym programie Tre donne, tre destini w Warszawskiej Operze Kameralnej. Cieszę się, że znów została przypomniana.
Capella Regia Polona, w składzie już wspomnianym, zagrała również dwa utwory instrumentalne: zaskakująco świeżą i mało znaną Sonatę nr 4 ze zbioru Sonate concertate in stil moderno Daria Castello (szczerze przyznaję, że niezbyt znałam jego twórczość do tej pory) i jedną z sonat triowych  (nr 9 op. 2) Arcangela Corellego.
Na bis i na pożegnanie wykonano przepiękną kołysankę z oratorium Giuditta Alessandra Scarlattiego Dormi, o fulmina di guerra. W zapadającym zmierzchu, wolna, delikatna i zakończona gasnącym pianissimo, wydawała się bardzo a propos - o czym zresztą, zapowiadając bis, wspomniała sama artystka.
Magiczny wieczór z piękną muzyką w pięknych okolicznościach Łazienkowskiego parku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz