wtorek, 26 czerwca 2018

Plany Opery Królewskiej nie tylko na festiwal

Konferencja w Łazienkach - stoi dyrektor Ryszard Peryt; fot. IR
Dyrekcja Polskiej Opery Królewskiej zaprosiła dziś do Łazienek na konferencję prasową poświęconą swojemu lipcowemu Festiwalowi. Spotkanie było dość krótkie, ale za to odbyło się w Sali Balowej Pałacu na Wodzie, co jest kolejnym dowodem na to, że stosunki tej instytucji z szefostwem Łazienek są całkiem niezłe. Wielbicieli spektakli muzycznych cieszy to bardzo, bo naprawdę nigdzie tak dobrze nie słucha się opery - zwłaszcza barokowej, ale i Mozartowskiej - jak w Teatrze Stanisławowskim.
Festiwal zacznie się spektakularnie od Don Giovanniego Mozarta (już 5 lipca), w obsadzie m.in. obaj Gierlachowie, Olga Pasiecznik, Marta Boberska i Andrzej Klimczak, za dyrygenckim pulpitem debiutuje w POK Łukasz Borowicz. W kolejnych dniach można będzie zobaczyć wszystkie premiery minionego sezonu i posłuchać kilku dodatkowych koncertów w niebanalnym entourage'u, czyli na przykład w Pałacu na Wodzie. Szczegółowy plan festiwalu na stronie Opery.
Finał 27 lipca w Amfiteatrze na spektaklu Thamosa - zapoznanej sztuki do której Wolfgang Amadeusz napisał muzykę. Dodatkowy finał - 28 lipca w Świątyni Opatrzności podczas mszy dziękczynnej okraszonej Te Deum i Mszą Koronacyjną Mozarta.
Dyrektor Peryt w długim wywodzie pełnym cytatów i poetyckich przenośni przemycił jednak i zdradził kilka konkretów odnośnie do następnego sezonu. Najbardziej zainteresowało mnie powstanie formacji muzycznej, grającej na instrumentach historycznych, o nazwie Capella Regale Polonia. Swój pierwszy, a zarazem spektakularny występ będzie ona miała 24 lutego przyszłego roku na Zamku Królewskim, gdzie zaplanowano premierę Orfeusza Monteverdiego!
Wygląda więc na to, że Polska Opera Królewska na dobre zagościła na muzycznej mapie Warszawy, a bitwa na Festiwale Mozartowskie będzie miała w lipcu prawdziwą kulminację.
A swoja drogą przyszły tydzień z Don Giovannim w Teatrze Stanisławowskim i Samsonem Haendla w Krakowie wygląda nad wyraz smakowicie!

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Trochę Wiednia w Gliwicach

Max Emanuel Cencic; fot. Parnassus
Nie tak dawno, bo w kwietniu, zachwycałam się programem operowym Theater an der Wien, a w nim m.in. koncertowym wykonaniem Gismondo re di Polonia Leonarda Vinciego w doborowej obsadzie, z Maxem Emanuelem Cencicem w roli tytułowej i {oh!}Orkiestrą Historyczną. Dlaczego Wiedeń może, a u nas posucha? Zwłaszcza, że akurat ta opera naprawdę "nam się należy"!
No i proszę! Przed koncertem wiedeńskim będziemy mieć wykonanie w Polsce! Właśnie przeczytałam anons Parnassusa: 2 września w Gliwicach wystąpi katowicka orkiestra z grupą solistów, czyli Cencicem, a także z m.in. Yuriyem Mynenko, Aleksandrą Kubas-Kruk, Dilyarą Idrisową. Najwyraźniej Maxa nie odstraszył chłód ruin Teatru Victoria, w których w ubiegłym roku śpiewał ponoć w kufajce!
Tak czy owak - cudownie! Może udałoby się jakoś tak wystawić pozostałe z wiedeńskich premier gdzieś w kraju? Proszę...

czwartek, 14 czerwca 2018

Pojedynek na festiwale

Podobno od przybytku głowa nie boli. Mimo wszystko jednak sytuacja jest z lekka groteskowa.
Mieliśmy w Warszawie Operę Kameralną i Festiwal Mozartowski, który od wielu lat był stałym punktem na muzycznej mapie stolicy i szczycił się inscenizacją wszystkich oper Mozarta, ciesząc melomanów nie tylko warszawskich. A przy okazji rozlegały się co jakiś czas utyskiwania, że to strasznie droga instytucja, a festiwal to rozpustny zbytek, na który nas nie stać.
No to teraz mamy dwie opery i dwa festiwale!
Warszawska Opera Kameralna pod kontrowersyjnym kierownictwem Alicji Węgorzewskiej przeprowadziła połowiczną samolikwidację, zwalniając jedną z orkiestr (Sinfoniettę), wszystkich solistów i dyrygentów. Scena przygotowuje premiery (nie za wiele), zgromadziła wokół siebie nowe grono śpiewaków (nie wiem, na jakich warunkach), choć co jakiś czas dochodzą nas słuchy, że współpraca zarządu z zapraszanymi artystami układa się - delikatnie mówiąc - niełatwo (link do listu Friedricha Haidera tutaj).
Zwolnieni muzycy Sinfonietty wraz z gronem reżyserów, dyrygentów i solistów zostali przygarnięci przez Ministerstwo Kultury i utworzyli Polską Operę Królewską pod wodzą Ryszarda Peryta i z siedzibą w Teatrze Stanisławowskim w Łazienkach. I regularnie wystawiają, choć program na uczczenie 100-lecia Niepodległości, polegający na odkurzeniu kilku mocno wyliniałych dzieł - w rodzaju Nędzy uszczęśliwionej Kamieńskiego czy Alexandra i Apellesa Kurpińskiego - nie powala. Grają też jednak Mozarta i w tym są naprawdę dobrzy! Premiera Wesela Figara w Łazienkach na przełomie roku była tego najlepszym dowodem.
Obie przywołane wyżej instytucje mają - oczywiście - ambicję zorganizowania festiwalu.
Pierwsza startuje WOK - już 16 czerwca - za galą otwarcia, na która udało się zaprosić znaną solistkę Veronikę Cangemi. Do połowy lipca zaplanowano wiele koncertów i recitali, a także wystawienie: Czarodziejskiego fletu, Wesela Figara, Łaskawości Tytusa, Cosi fan tutte i Uprowadzenia z seraju. Festiwal zakończy 14 lipca gala finałowa w Teatrze Polskim.
Polska Opera Królewska nie nazwała swojego festiwalu Mozartowskim, ale stratuje 5 lipca premierą... Don Giovanniego! Pokaże oczywiście "swoje" Wesele Figara, a kończy w Teatrze na Wyspie Thamosem Mozarta. A oprócz tego - większość premier sezonu, na czele z Moniuszkowskimi Dziadami-Widmami.
Wszystko to wydaje się dość absurdalne, choć dla melomanów i wielbicieli Mozarta w sumie korzystne. Wszak mistrza nigdy nie dość. A więc do dzieła! Pojedynek na festiwale czas zacząć...

środa, 13 czerwca 2018

Madrygały na Sapieżyńskiej

Taki program to naprawdę rzadkość! Zespół Męski Gregorianum pod wodzą Bereniki Jozajtis zaprasza w piątek 15 czerwca na godzinę 19.00 do sali w Fundacji Batorego na Sapieżyńską na wieczór włoskich madrygałów, przede wszystkim miłosnych. W programie głównie twórczość Luca Marenzio, ale przewidziano też kilka utworów Orlanda di Lasso.
Koncert wspiera Fundusz Śpiewaj im. Staszka Jończyka, ale datki są dobrowolne, a wstęp wolny!

środa, 6 czerwca 2018

Orliński w Teatrze Wielkim

Jakub Józef Orliński; fot. J. Wąsik
Cieszy bardzo, że największa nadzieja naszego śpiewu kontratenorowego jest ostatnio obecna na polskich scenach. Jakub Józef Orliński to niewątpliwy talent, wyjątkowo piękna barwa głosu i coraz większe umiejętności.
Kiedy kilka lat temu słuchałam na Uniwersytecie Warszawskim Zespołu Męskiego Gregorianum, prowadzonego przez Berenikę Jozajtis, moją uwagę przykuł wyjątkowo piękny głos młodziutkiego kontratenora. Potem na chwilę straciłam go z oczu, aż tu okazało się, że ten właśnie śpiewak - o urodzie równie anielskiej, jak jego głos - robi światową karierę. Kiedy w lipcu ubiegłego roku chciałam na żywo posłuchać, jak rozwija się jego talent, musiałam pojechać aż do Sopotu. Za to w tym sezonie Jakuba Józefa Orlińskiego będzie znacznie łatwiej "złapać" niż w ubiegłym.
Razem z pianistą Michałem Bielem 3 czerwca wystąpili w Katowicach na koncercie zatytułowanym "Piękno i perfekcja", a w najbliższy piątek powtórzą koncert na prestiżowej scenie Teatru Wielkiego Opery Narodowej. W programie m.in. Haendel, Purcell, Schubert i Szymanowski. Bilety oczywiście wyprzedane!
Ci, którzy nie zdążą ani do Katowic, ani do Warszawy, mogą zaryzykować Londyn z kolejną powtórką programu, choć bilety do Wigmore Hall ponoć dawno nie do zdobycia...
Ale nie wszystko stracone. Już 8 lipca w sali koncertowej krakowskiego ICE Capella Cracoviensis zaprasza na koncertowe wykonanie oratorium Samson G.F. Haendla, a jednym z wykonawców będzie własnie Orliński.
Wiemy też, że młody kontratenor wystąpi z recitalem podczas Festiwalu Oper Barokowych Dramma per Musica w Warszawie we wrześniu - dokładnego terminu jeszcze nie znamy, ale koncert odbędzie się podobno na Zamku Królewskim. Jednym słowem - Orlińskiego ci u nas dostatek! Na szczęście.