czwartek, 9 lutego 2017

"Arminio" Haendla na Opera Rara

Zasłużone brawa dla solistów i orkiestry; Fot. IR
W zgodnej opinii znawców Arminio uchodzi za jedną z mniej udanych oper Haendla. Jest dziełem późnym, jedną z ostatnich oper mistrza, który wkrótce po premierze w 1737 roku został dotknięty atakiem paraliżu, a wkrótce potem sformułował nowe zadanie artystyczne, któremu poświęcił kolejne lata życie - oratoria biblijne.
Być może rzeczywiście Arminio ustępuje takim dziełom jak Giulio Cesare czy Alcina. Jednak niewątpliwie trzyma Haendlowski poziom - a jak wiadomo jest to poziom niezwykle wysoki. Znać w nim nie tylko niespożytą wprost inwencję muzyczną kompozytora, ale również pazur dramaturga! Nawet wyświechtanej historii potrafi on nadać cechy wartkiego dramatu o zróżnicowanych nastrojach i emocjach.
Było to szczególnie uderzające w porównaniu do niespełna tydzień wcześniej wykonanym Germanikiem Porpory. Niewątpliwie największemu rywalowi Haendla nie brakowało inwencji muzycznej, ale dramaturgicznie Germanico jest zwykłą wydmuszką, zaledwie wątłym szkieletem wypełnionym mniej lub bardziej udanymi ariami. Jako mistrz sceny Haendel niewątpliwie bił Porporę na głowę!
Tak więc mimo obaw wieczór 4 lutego w Teatrze Słowackiego był bardzo udany, publiczność urządziła wykonawcom standing ovation i wychodziła z teatru oczarowana i w pełni usatysfakcjonowana tym "mniej udanym" dziełem.
Obszerniejsza relacja - wkrótce!