środa, 31 października 2018

Hasse w Białymstoku

Czekając na listopadową Alcinę - wersję koncertową przeniesioną z finału wrześniowego Festiwalu Oper Barokowych, natknęłam się nagle na wzmiankę o festiwalu, o którym do tej pory nie słyszałam: Festiwal Sztuk Dawnych  - Imieniny Izabeli Branickiej w Białymstoku. A sądząc ze strony internetowej - odbędzie się już po raz dziewiąty!
Impreza zaczyna się już wkrótce, 13 listopada, i towarzyszyć jej będą również wydarzenia muzyczne. Najbardziej zainteresował mnie zaplanowany na 19 listopada - finał festiwalu - koncert operowy, na którym zostanie wykonana serenata Johanna Adofa Hassego Sen Scypiona, czy raczej Il sogno di Scipione.
Hasse jest w Polsce wykonywany na tyle rzadko, że można powiedzieć, że w ogóle nie jest. A tu proszę - zagra orkiestra festiwalowa, zaśpiewa piątka solistów, w tym dwóch kontratenorów: Michał Sławecki i Sławomir Bronk.
Czyżby należało dodać nowy kierunek do muzycznych podróży?

poniedziałek, 29 października 2018

Capella Regia zaczyna od Bacha

Koncert na Zamku 27.10.2018; fot. IR
Polska Opera Królewska zaskakuje swoja aktywnością. 23 października zapraszała na Mesjasza do bazyliki Świętokrzyskiej w Warszawie, a już 27 października miał premierę nowy cykl POK, czyli "Muzyka dawna Zamku Królewskim". I to - jak w znanym przeboju - zaczęli od Bacha.
Wybór trzech Bachowskich kantat na ten koncert nie był przypadkowy. miały chyba w założeniu pokazać możliwości nowej orkiestry i wybranych solistów.
Pierwszy z wykonanych utworów, kantata Liebster Jesu, mein verlangen BWV 32 z 1726 roku, ma konstrukcję bardzo typową, z takim układem kojarzy się własnie kantaty Bacha - recytatywy - w tym utworze sopranowe i basowe -zwieńczone duetem i zakończone finałowym chorałem - przy czym wszystkie partie chóralne były w sobotę wykonywane przez kwartet solistów.
Kolejna z kantat Ich bin vergnut mit glucke BWV 84 z 1727 roku to kantata solowa, w szczególności sopranowa, również zakończona chorałem. Natomiast trzecia z kantat Auf der tiefen rufe ich, herr, zu dir BWV 131 z okresu 1707 lub 1708 roku, a więc znacznie wcześniejsza, miała chyba najbardziej oryginalną formę. Kolejne arie, tym razem basowa i tenorowa, brzmiały na tle śpiewanych przez głosy kobiece kantat, idących jakby poza głównym rytmem arii, ale stanowiących dla nich niezwykle ciekawy kontrapunkt. W tej kantacie usłyszeliśmy również trzy chóry, niezwykle bogate brzmieniowo, w której każdy z głosów prowadził własną ścieżkę melodyczną, niekiedy w kanonie, a w takim wykonaniu przypominał właściwie czterogłosowa fugę.
Grupa solistów to przede wszystkim Justyna Stepień, Dorota Lachowicz, Iwona Lubowicz - wykonawczyni kantaty sopranowej, Sylwester Smulczyński i Piotr Kędziora. Szczególne wyrazy uznania należą się Lubowicz, która miała zresztą największe pole do popisu w sopranowej kantacie z dwiema ariami, z których druga, żywa i taneczna, pozwalała jej na rozwinięcie głosowej ekspresji, oraz Smulczyńskiemu, który zabłysnął ekspresją w dwóch ariach ostatniej z wykonywanych kantat . Żałowałam, że Dorota Lachowicz nie miała okazji do solowej arii, ale jej altowy głos był ważnym składnikiem wszystkich partii chóralnych i chorałowych.
I na koniec - last but not list - Capella Regia Polona. Uważam ten koncert za prawdziwa premierę tego zespołu. mogliśmy usłyszeć instrumentalistów prowadzonych przez klawesynistę Krzysztofa Garstkę zarówno w grze zespołowej w rozmaitych konfiguracjach, a także w partiach koncertujących - skrzypiec (koncertmistrz Michał Piotrowski) i przede wszystkim oboju - niestety Agnieszka Mazur nie została wymieniona w programie, a szkoda.
Wieczór na Zamku okazał się bardzo udany, a premiera cyklu budzi duże nadzieje. W listopadzie - Monteverdi!


piątek, 26 października 2018

Opera Rara 2019

Od kilku dni Opera Rara uchylała stopniowa rąbka tajemnicy, zapowiadając program przyszłorocznej edycji Festiwalu. I wreszcie już wiadomo - program został  ogłoszony oficjalnie, ze szczegółami, repertuarem, obsadą i kalendarium.
Opera Rara nie jest już (niestety!) festiwalem barokowym, choć niewątpliwie wciąż jest festiwalem operowym. W tym roku obejrzymy kilka spektakli - każdy na szczęście będzie miał kilka wydań - i sześć recitali.
Wielbicieli opery barokowej na pewno zainteresuje Hyppolite et Aricie Rameau, które otworzy festiwal 31 stycznia w Centrum Kongresowym ICE. Już nazajutrz możemy obejrzeć przedstawienie złożone z kantaty Marcella Cassandra i utworu Langa Just W Cricotece. Obok tych spektakli organizatorzy proponują jeszcze A Madrigal Opera Philipa Glassa w Auli bł. Jakuba (od 6.02) i... Mozartowskie Cosi fan tutte w Teatrze Łaźnia Nowa (od 7.02). Wygląda to trochę jak groch z kapustą, ale na pewno jest to program oryginalny  - w końcu to opera rara!
Od niedzieli 12 do piątku 17 lutego w programie festiwalu recitale, a wśród zaproszonych wykonawców także znane gwiazdy - Danielle de Niese, Sophie Karthauser, Patricia Petitbon i Jakub Józef Orliński. Większość koncertów w Collegium Novum, ale w planach też Teatr Słowackiego i Sukiennice.
Szczegóły na stronie opera rara, a wybrane barokowe wydarzenia w naszym kalendarium.
Skomasowana formuła festiwalu sprawia pewną trudność przyjezdnym gościom, ale w tak zróżnicowanym programie każdy jest w stanie wybrać coś dla siebie - więc pewnie tej zimy trzeba będzie wpaść do Krakowa choć na kilka dni!

czwartek, 25 października 2018

Muzyczna sobota w Warszawie

Po raz kolejny przypomina się powiedzenie, że od przybytku głowa nie boli. A jednak. W najbliższą sobotę 27 października jesteśmy zaproszeni na dwa interesujące wydarzenia, które jednak odbywają się dokładnie o tej samej porze. Wybór  będzie więc konieczny.
Polska Opera Królewska rozpoczyna cykl "Muzyka dawna na Zamku Królewskim". Będzie to przede wszystkim prawdziwa premiera nowej formacji orkiestrowej grającej na instrumentach historycznych, czyli Capella Regia Polona. Po pierwszym występie we wtorek w kościele Świętego Krzyża będzie to prawdziwa prezentacja możliwości tego zespołu prowadzonego przez klawesynistę Krzysztofa Garstkę. W programie trzy kantaty Bacha (BWV 32, 84 8 131), śpiewać będą soliści związani z POK, m.in. Iwona Lubowicz, Dorota Lachowicz i Sylwester Smulczyński. Kolejne koncerty z tego cyklu są zapowiadane co miesiąc. W listopadzie - Monteverdi!
A w kościele Świętego Krzyża recital instrumentalny z bardzo oryginalnym i niebanalnym repertuarem. Skrzypaczka Jolanta Sosnowska i organista Robert Kovacs zagrają utwory kompozytorów z różnych epok - od baroku po współczesność, a głównym punktem programu będzie prawykonanie utworu Nikolet Burzyńskiej Lightflight, skomponowanego specjalnie dla tej skrzypaczki. Nota bene Jolanta Sosnowska zagra na instrumentach z 1170 i 1870 roku. Wstęp na koncert - wolny.

środa, 24 października 2018

"Mesjasz" użytkowy

Inscenizacja Mesjasza w bazylice świętokrzyskiej w Warszawie 23.10.2018;
fot. IR
Na koncert w bazylice Świętego Krzyża dotarłam wczoraj mimo wichury i ulewnego deszczu z odpowiednim wyprzedzeniem, żeby zająć możliwie korzystne miejsca. W końcu uwielbiam Haendla. Ale jak się okazało, nie o niego tu chodziło.
Już w swojej krótkiej przemowie przed oratorium Mesjasz Georga Friedricha Haendla dyrektor Peryt więcej mówił o sobie, swoich niezrealizowanych planach koncertu dla zmarłego papieża Jana Pawła II, niż o samej muzyce. Okazało się, że oratorium Haendla było tylko ilustracją osobistej sentymentalnej wycieczki i sposobem na uczczenie obchodów pontyfikatu zmarłego papieża. Inscenizowana wersja Mesjasza polegała na przebraniu solistów w ornaty i wyświetleniu na ogromnym ekranie nad ołtarzem zdjęć Karola Wojtyły, od dziecięcych poczynając, na procesji pogrzebowej kończąc. Pewnie ich działanie na odbiorcę mogło być rozmaite, wielu osobom zapewne się podobały. Jednak uważam tworzenie paraleli pomiędzy dziejami Jezusa i jego dziełem Zbawienia a życiem i pracą papieża Wojtyły za - delikatnie mówiąc - wysoce niestosowne. Nie wiem, jak to wygląda z teologicznego punktu widzenia, mam jednak wrażenie, że to nadużycie.
Moja próba zajęcia korzystnego miejsca zdała się na nic. Akustyka w bazylice po raz kolejny okazała się fatalna. Niewiele było słychać, a przecież była to premiera nowo powstałego pod skrzydłami Polskiej Opery Królewskiej zespołu Capella Regia Polona. Niestety słyszalność była tak kiepska, że nie potrafię odnieść się do tego występu, podobnie jak do śpiewu solistów: Marty Boberskiej, Anny Radziejewskiej, Sylwestra Smulczyńskiego i Andrzeja Klimczaka. Jedyne, co robiło wrażenie to "haendlowskie chóry" - to najjaśniejszy punkt tego koncertu. Na dokładkę całość została solidnie skrócona - do godziny. Z arcydzieła Haendla pozostało, niestety, niewiele.
Ale w przyszłość patrzę optymistycznie. Powstanie nowej orkiestry historycznej jest wydarzeniem bardzo pozytywnym, a mam nadzieję, że podczas kolejnego występu - w sobotę grają Bacha na Zamku Królewskim - będzie ich lepiej słychać.

poniedziałek, 22 października 2018

"Mesjasz" Haendla - inscenizacja?

Nieśmiertelne arcydzieło Haendla - oratorium Mesjasz - zawsze zachwyca. I na szczęście jest regularnie wystawiane, gromadząc na koncertach tłumy nie tylko fanów baroku. Jednak informacja o tym koncercie Polskiej Opery Królewskiej nieco mnie zaskoczyła. Nie faktem zaproszenia do bazyliki Świętego Krzyża jutro, tj. 23 października o godzinie 20.00, ale informacją, że będzie to wersja inscenizowana. Na czym owa inscenizacja będzie polegała? Jutro się przekonamy.
Zaśpiewają soliści POK - Marta Boberska, Anna Radziejewska, Sylwester Smulczyński i Andrzej Klimczak. Zagra natomiast nowo utworzona w POK formacja historyczna o wdzięcznej nazwie Capella Regia Polona. Cieszy nas niepomiernie powstanie każdego zespołu kultywującego wykonawstwo historyczne na dawnych instrumentach, a będzie to już druga kapela w Warszawie obok MACV związanej z Warszawską Operą Kameralną (nie licząc orkiestr formowanych do określonych wydarzeń, np. Royal Baroque Ensemble podczas Festiwalu Oper Barokowych). Widać, że nurt wykonawstwa historycznego zyskuje coraz większą popularność - i to wśród muzyków młodych, jak np. grający w ostatni weekend w Warszawie, nota bene świetnie,  Altberg Ensemble.
Rywalizacja scen WOK i POK wchodzi więc w nową fazę. Zespołem Opery Królewskiej pokieruje klawesynista Krzysztof Garstka, przewidziane są kolejne koncerty, głównie na Zamku Królewskim. A na marzec dyrektor Peryt zapowiada premierę Orfeusza Monteverdiego. Od takiego przybytku głowa nie boli.!

sobota, 20 października 2018

Bach! I życie jest piękne!

Fot. IR
Jak pisałam zaledwie wczoraj, z Bach 200 UW bywa różnie - obok koncertów udanych zdarzają się i takie, o których nie warto wspominać. Jednak muszę przyznać, że tym razem koncert na piętrze Pałacu Kazimierzowskiego był świetny! Jeden z najlepszych, które miałam okazję wysłuchać w tym cyklu.
Repertuar tym razem nieco zmodernizowano - dwie przygotowane kantaty poprzedzono utworami instrumentalnymi.
Pierwszą - uwerturą z II Suity G-dur Johanna Bernharda Bacha (sic!), drugą - znaną dobrze melomanom I Suitą orkiestrową C-dur BWV 1066.
Kantaty tym razem były bardzo kontrastowe. Jako pierwsza zabrzmiała Erwunschtes Freudenlicht BWV 184, jako drugą zaś usłyszeliśmy Was willst du dich betruben BWV 107. Pierwsza z roku 1723 miała charakter radosny i "taneczny"  - jest to przekształcona zaginiona kantata świecka (znana jako BWV 184a), najprawdopodobniej napisana w Kothen z okazji zaślubin księcia Leopolda z księżniczką Friedericą Henriettą w grudniu 1721. Stąd jej radosny, taneczny charakter.
Druga z kolei, z roku 1724, należy do tzw. rocznika chorałowego, siłą rzeczy brzmi "poważniej", choć bynajmniej nie mniej ciekawie.
W obu wystąpiła czwórka solistów - dwie młodziutkie śpiewaczki z Łodzi - sopranistka Aleksandra Hanus i alcistka Malwina Borkowicz, obie debiutowały w ubiegłym roku na łódzkiej scenie operowej. Obok nich wystąpił bas Paweł Czekała i największa gwiazda w tym gronie - tenor Karol Kozłowski. Cała czwórka śpiewał wspólnie partie chorałowe i chóralne i mimo tak skromnej obsady, brzmieli bardzo dobrze.
Karol Kozłowski, na którego ostatnio trochę narzekałam - rozczarował mnie bardzo w Alcinie - śpiewał bardzo dobrze, miękko, ekspresyjnie, z dużym wyrazem. Zdaje się do bachowskich ról stworzony. Świetny zwłaszcza w obu długich recytatywach w kantacie 184 i efektownej arii "szatańskiej" z kantaty 107. Aleksandra Hanus ma sopran jak na mój gust zbyt "słodki", ale śpiewała z dużym wdziękiem. Malwiny Borkowicz nie słyszeliśmy solo, wystąpiła tylko w chórach i w pięknym, niemal miłosnym duecie Gesegnete Christen w kantacie 184. Paweł Czekała zaśpiewał jedną z czterech arii kantaty 107.
Ale najbardziej uderzająca była gra młodej orkiestry z Łodzi Altberg Ensemble, którą kierował Jorg-Andreas Botticher. Już na wstępie w uwerturze Bernharda Bacha zabrzmiała zadziwiająco. Przyznam, że zupełnie nie znam tego przedstawiciela klanu Bachów, być może wszystko, co napisał, jest równie lekkie, rokokowe, brzmiące jak spod pióra francuskiego maestra. I jak to było zagrane! Okazało się jednak, że I Suita Jana Sebastiana brzmi równie lekko, grana w zawrotnym tempie, niemal na jednym oddechu. Młodzi instrumentaliści równie dobrze brzmieli w kantatach, zarówno w partiach basso continuo+obój bądź skrzypce, jak i w ariach z pełnym brzmieniem orkiestrowym. Byli naprawdę świetni! Słyszałam ich po raz pierwszy, więc trudno mi ich grę porównywać bądź oceniać. Jednak z wielką przyjemnością i z uwagą będę śledzić karierę tej formacji. Altberg Ensemble - tak trzymać!

piątek, 19 października 2018

Bach 200 UW

Już od kilku lat Uniwersytet Warszawski dość regularnie zaprasza nas na bachowskie weekendy. Kilka razy do roku w ramach projektu Bach 200 UW. 200 kantat Bacha na 200-lecie Uniwersytetu Warszawskiego na terenie uczelni organizowane są koncerty, na których możemy usłyszeć dwie lub trzy kantaty kantora z Lipska.
Niestety poziom tych koncertów bywa różny - od bardzo profesjonalnego po na wpół amatorski. Tym niemniej inicjatywa jest zacna, wstęp wolny, sale Audytorium Maximum czy Pałacu Kazimierzowskiego klimatyczne i - poza wszystkim - jest to zawsze spotkanie z cudowną muzyką o metafizycznym oddechu.
Jak będzie tym razem? W programie kantaty BWV 107 i 184 oraz dwie suity orkiestrowe. Wśród wykonawców m.in. Karol Kozłowski. Już w najbliższy weekend!

wtorek, 16 października 2018

Orfeusz i Eurydyka w Katowicach

Akademie fur Alte Musik Berlin; fot. Kristof Fischer; mat. prom. NOSPR
Orfeo ed Euridice Christopha Willibalda Glucka to dzieło niezwykłe. Nie tylko dlatego, że porusza jeden z najbardziej ulubionych tematów, czyli tragiczną historię miłości Orfeusza i Eurydyki, a pośrednio stanowi refleksję nad kondycją artysty i znaczeniem sztuki. I nawet nie dlatego, że jest kamieniem milowym w reformie opery, którą przeprowadził Gluck - zwłaszcza wersja wiedeńska z 1762 roku, jeszcze w języku włoskim, a już tak daleka od barokowej opery neapolitańskiej, królującej w pierwszej połowie XVIII wieku na europejskich scenach. Ale własnie dlatego, że jest to po prostu wyjątkowo przejmująca, ekspresyjna muzyka, której urodzie wciąż ulegają współcześni inscenizatorzy i wykonawcy. Żeby wspomnieć kontrowersyjną inscenizację Mariusza Trelińskiego z 2009 roku zrealizowana w warszawskim Teatrze Wielkim - Operze Narodowej (do obejrzenia tutaj).
I własnie wiedeńską wersję opery Glucka usłyszymy w sali koncertowej katowickiego NOSPR w piątek 19 października w wykonaniu Akademie fur Alte Musik Berlin po kierunkiem Alexandra Liebreicha, a w rolach tytułowych wystąpią Sonia Prina jako Orfeusz i Roberta Mameli jako Eurydyka. Będzie to zapewne wersja koncertowa bądź półsceniczna, a ranga wykonawców zacheca wielbicieli Glucka do uczestnictwa w tym koncercie!

poniedziałek, 8 października 2018

Andreas Scholl w Łodzi

Andreas Scholl; fot. DECCA/Jamen McMillan
Od czasu do czasu organizatorzy rozmaitych wydarzeń potrafią zrobić nam prawdziwa niespodziankę. Tak też jest i w tym miesiącu, kiedy okazało się, że Duszpasterstwo Środowisk Twórczych w Łodzi organizuje obchody swojego XXV-lecia, a cykl imprez z tej okazji otwiera 16 października koncert - Stabat mater Pergolesiego w znakomitej obsadzie: zagra międzynarodowy zespół a Austrii Morphing Chamber Orchestra, a zaśpiewają belgijska sopranistka Jodie Devos i niemiecki kontratenor Andreas Scholl.
Jego ciepły alt zna każdy miłośnik śpiewu barokowego. A choć kariery tak błyskotliwych głosów jak Philippe'a Jarousskiego czy Franca Fagiolego przyćmiły nieco sławę wybitnego niemieckiego kontratenora, jednak jego mistrzowskie interpretację wciąż robią ogromne wrażenie. Zaryzykuję twierdzenie, że nikt tak jak Andreas Scholl nie potrafi zaśpiewać Verdi prati!
A na dokładkę nie jest to jedyny koncert z udziałem Scholla w Polsce w tym roku! Zajrzyjcie do kalendarium pod datę 1 grudnia.