Fot. IR |
Repertuar tym razem nieco zmodernizowano - dwie przygotowane kantaty poprzedzono utworami instrumentalnymi.
Pierwszą - uwerturą z II Suity G-dur Johanna Bernharda Bacha (sic!), drugą - znaną dobrze melomanom I Suitą orkiestrową C-dur BWV 1066.
Kantaty tym razem były bardzo kontrastowe. Jako pierwsza zabrzmiała Erwunschtes Freudenlicht BWV 184, jako drugą zaś usłyszeliśmy Was willst du dich betruben BWV 107. Pierwsza z roku 1723 miała charakter radosny i "taneczny" - jest to przekształcona zaginiona kantata świecka (znana jako BWV 184a), najprawdopodobniej napisana w Kothen z okazji zaślubin księcia Leopolda z księżniczką Friedericą Henriettą w grudniu 1721. Stąd jej radosny, taneczny charakter.
Druga z kolei, z roku 1724, należy do tzw. rocznika chorałowego, siłą rzeczy brzmi "poważniej", choć bynajmniej nie mniej ciekawie.
W obu wystąpiła czwórka solistów - dwie młodziutkie śpiewaczki z Łodzi - sopranistka Aleksandra Hanus i alcistka Malwina Borkowicz, obie debiutowały w ubiegłym roku na łódzkiej scenie operowej. Obok nich wystąpił bas Paweł Czekała i największa gwiazda w tym gronie - tenor Karol Kozłowski. Cała czwórka śpiewał wspólnie partie chorałowe i chóralne i mimo tak skromnej obsady, brzmieli bardzo dobrze.
Karol Kozłowski, na którego ostatnio trochę narzekałam - rozczarował mnie bardzo w Alcinie - śpiewał bardzo dobrze, miękko, ekspresyjnie, z dużym wyrazem. Zdaje się do bachowskich ról stworzony. Świetny zwłaszcza w obu długich recytatywach w kantacie 184 i efektownej arii "szatańskiej" z kantaty 107. Aleksandra Hanus ma sopran jak na mój gust zbyt "słodki", ale śpiewała z dużym wdziękiem. Malwiny Borkowicz nie słyszeliśmy solo, wystąpiła tylko w chórach i w pięknym, niemal miłosnym duecie Gesegnete Christen w kantacie 184. Paweł Czekała zaśpiewał jedną z czterech arii kantaty 107.
Ale najbardziej uderzająca była gra młodej orkiestry z Łodzi Altberg Ensemble, którą kierował Jorg-Andreas Botticher. Już na wstępie w uwerturze Bernharda Bacha zabrzmiała zadziwiająco. Przyznam, że zupełnie nie znam tego przedstawiciela klanu Bachów, być może wszystko, co napisał, jest równie lekkie, rokokowe, brzmiące jak spod pióra francuskiego maestra. I jak to było zagrane! Okazało się jednak, że I Suita Jana Sebastiana brzmi równie lekko, grana w zawrotnym tempie, niemal na jednym oddechu. Młodzi instrumentaliści równie dobrze brzmieli w kantatach, zarówno w partiach basso continuo+obój bądź skrzypce, jak i w ariach z pełnym brzmieniem orkiestrowym. Byli naprawdę świetni! Słyszałam ich po raz pierwszy, więc trudno mi ich grę porównywać bądź oceniać. Jednak z wielką przyjemnością i z uwagą będę śledzić karierę tej formacji. Altberg Ensemble - tak trzymać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz