wtorek, 28 stycznia 2020

Cencic we Wrocławiu

Benjamin Bayl i gwiazda wieczoru Max Emanuel Cencic
w niebywale skromnym - jak na niego - stroju;  fot. IR
Po dość niezwykłym wieczorze w krakowskim Teatrze Słowackiego - o którym napiszę jeszcze obszerniej - większość fanów barokowego śpiewu kontratenorowego spotkała się w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu na długo oczekiwanym recitalu Maxa Emanuela Cencica.
Cencic już jako dziecko występował na scenie i zachwycał niezwykłym głosem. Podobno specjalną technikę śpiewu opracowała dla niego mama - jeśli to prawda, chwała jej za to, bowiem europejskie, i nie tylko, sceny zyskały wykonawcę najwyższej klasy. Na dokładkę bardzo aktywnego, wszechstronnego - także reżyseruje! - i trzymającego równy, zawsze wysoki poziom. Nie inaczej było i tym razem.
Artysta przygotował program z ariami Porpory, Haendla (stąd arie z Orlanda, którego obecnie śpiewa) i Hassego, który - jak wiadomo - jest przez niego silnie promowany. Artyście towarzyszyła Wrocławska Orkiestra Barokowa w chyba rozszerzonym składzie, prowadzona przez Benjamina Bayla.
W pierwszej części usłyszeliśmy Concerto grosso D-dur op.6 nr 5 Haendla i III Concerto grosso F-dur Scarlattiego, a Cencic zaśpiewał dwie arie z opery Irene Hassego i dwie z Haendlowskiego Orlanda.
W drugiej części WOB zaprezentował bardzo oryginalny utwór instrumentalny, czyli Fugę i Grave g-moll Richtera, kontratenor natomiast Cielo, se tu consenti z Orlanda i dwie arie Porpory z oper Carlo il calvo i z Filandro - te ostatnie najbardziej zachwyciły publiczność. Były oczywiście brawa, a nawet stojące owacje, jeden bis i... dość stanowcze wyjście śpiewaka z nutami pod pachą, co publiczność odebrała jednoznacznie jako zakończenie wieczoru. A wieczór był z pewnością przyjemny i wart podróży. Cencic - jak zwykle- niezawodny.

piątek, 17 stycznia 2020

Bachowski weekend w FN

Olga Pasiecznik; mat. prom. FN
Filharmonia Narodowa w Warszawie zaprasza dziś, 17 stycznia, na koncert oratoryjny. W programie Msza h-moll Johanna Sebastiana Bacha. Zagra Orkiestra Filharmonii Narodowej, zaśpiewa Chór FN, wszystko pod kierunkiem Stefano Montanariego, a wśród solistów m.in. Olga Pasiecznik. Dzisiejszy koncert zostanie powtórzony jutro.
Bilety wyprzedane na pniu, co chyba świadczy o głodzie muzyki dawnej/barokowej, która kilka lat temu wypadła z oferty abonamentowej i nie słychać, by miała do niej wrócić. Miłośnicy baroku podróżować muszą więc do Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu albo siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, a nieliczne wydarzenia w stołecznej filharmonii są - jak widać - oblegane. Mamy co prawda dwie opery kameralne WOK i POK, które skupiają się w dużej części na muzyce barokowej, głównie operze. Ale Filharmonia ma nieco inny profil i aktywności na tym polu brakuje w stolicy. A może by tak wrócić do cykliczności koncertów muzyki dawnej w Filharmonii?

czwartek, 16 stycznia 2020

"Sigismondo" Rossiniego na otwarcie festiwalu Opera Rara

Jedną z niewątpliwych zalet nowej formuły festiwalu Opera Rara jest obecność oper w wersji scenicznej. Poprzednio mogliśmy liczyć jedynie na wersje koncertowe - choć należy przyznać, że z najwyższej półki. Jednak zobaczyć operę na scenie, ze scenografią, ruchem scenicznym, kostiumami i rekwizytami to kompletnie inna bajka! Nawet jeśli inscenizacja wzbudza kontrowersje - co jest nieuniknione - zapisuje się w pamięci zupełnie inaczej niż koncert, siłą rzeczy bliższy wysłuchaniu płyty niż uczestniczeniu w spektaklu. Dlatego podjęcie ambitnego zadania przygotowania inscenizacji operowych to niewątpliwa zaleta nowej formuły krakowskiego festiwalu.
Tegoroczna edycja proponuje nam w dodatku prawdziwy rarytas - operę Gioacchina Rossiniego Sigismondo z udziałem gwiazdy pierwszej wielkości - kontratenora Franca Fagiolego w roli tytułowej.
Sama opera - jak to zwykle bywa - mimo realizacji tematu historycznego, jest z jakąkolwiek faktografią związana dość luźno. Bohaterem jest polski król Zygmunt - choć konia z rzędem temu, kto zgadnie, o którym Zygmuncie mowa! - i jego żona Aldamira(?), niesłusznie oskarżona o zdradę przez podstępnego królewskiego ministra Władysława. Skazaną na śmierć nieszczęśnicę ratuje i ukrywa szlachetny - dla odmiany - dworzanin Ziemowit. Po latach prawda wychodzi na jaw, królowa wraca do męża i następuje zwyczajowy happy end. Jak widać przedstawianą historią nie ma co sobie zawracać głowy, trudno też podniecać się polskim wątkiem, nie ma on bowiem tutaj najmniejszego znaczenia. Prawdziwą treścią jest muzyka i o nią w tym wszystkim chodzi.
Opera miała premierę w weneckiej La Fenice 26 grudnia 1814 roku. nie odniosła sukcesu, a sam Rossini uważał, że jest... nudna. Tytułową rolę śpiewała Marietta Marcolini, wybitna śpiewaczka, która sama zabiegała o współpracę Rossiniego z weneckim teatrem. Jednak nawet ona nie uratowała opery, choć wenecka publiczność, z uwagi na nazwisko kompozytora, powstrzymała się od incydentów. Dzieło nigdy nie zyskało takiej popularności jak Cyrulik sewilski czy Wilhelm Tell. Po kilkukrotnych inscenizacjach wkrótce po premierze, dzieło zapomniano i zostało wskrzeszone dopiero w latach 90-tych ubiegłego wieku. Doczekało się nawet dwukrotnej rejestracji. Jak odbierze go dzisiaj polska publiczność? Jaki klucz inscenizacyjny zastosuje reżyserujący go Kristian Lada?
Do internetu, zwłaszcza facebooka przenikają zdjęcia z prób, trudno jednak cokolwiek z nich wnioskować. Ale przekonamy się wkrótce - gdy wskrzeszona opera Rossiniego zabrzmi na deskach Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie. Premiera już 23 stycznia!

środa, 8 stycznia 2020

Z Nowym Rokiem nowym krokiem?

No i rozpoczynamy lata dwudzieste XXI wieku. Na razie łagodnie. Styczeń tego roku nie obfituje w spektakularne wydarzenia, choć ważnych dla miłośników baroku koncertów, na które warto pójść/pojechać na szczęście nie zabraknie.
Już 18 stycznia w Filharmonii Narodowej jeden z nielicznych w jej repertuarze koncertów barokowych, ale za to z przytupem - Msza h-moll Johanna Sebastiana Bacha. Pośród solistów m.in. Olga Pasiecznik, zaśpiewa i zagra Chór i Orkiestra Filharmonii Narodowej, które poprowadzi Stefano Montanari.
Ale uczta dla miłośników śpiewu kontratenorowego dopiero nadejdzie! 23 stycznia startuje w Krakowie Festiwal Opera Rara. Od ubiegłego roku funkcjonuje w zmienionej edycji, czyli baroku tam jak na lekarstwo. Jednak festiwal rozpoczyna premiera (sceniczna!) opery Sigismondo Gioachina Rossiniego z udziałem samego Franca Fagiolego, co dla wielbicieli jego talentu jest  wiadomością elektryzującą. W końcu Fagioli to głos mistrzowski, zaśpiewać potrafi wszystko, a na scenie w Polsce jeszcze nie wystąpił - słuchać go można było jedynie w recitalach bądź w operach w wersji koncertowej. Podczas spektaklu w Teatrze Słowackiego zagra oczywiście gospodarz festiwalu, czyli Capella Cracoviensis pod kierunkiem Jana Tomasza Adamusa. Spektakl będzie pokazywany kilkakrotnie: 23, 28, 29 i 30 stycznia.
Nie mogłam sobie odmówić! To jedno z moich ulubionych zdjęć, 
określone kiedyś trafnie: Cencic w warzywniaku; fot. Anna Hoffmann
A już dzień po krakowskiej premierze Sigismonda, czyli 24 stycznia w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu z recitalem Porpora, Hasse & Haendel wystąpi kolejny z najznakomitszych dziś kontratenorów, czyli Max Emanuel Cencic. Towarzyszyć mu będzie Wrocławska Orkiestra Barokowa po kierunkiem Benjamina Bayla. Szczegółowy spis arii na stronie NFM, warto zauważyć, że są tam aż trzy arie z Haendlowskiego Orlanda!
Cencic występuje w Polsce nieco częściej, niz Fagioli, i za każdym razem udowadnia swoje mistrzostwo.
Obecność obowiązkowa!