czwartek, 11 lipca 2019

Recital Olgi Pasiecznik w Pałacu na Wyspie

Olga Pasiecznik i Krzysztof Garstka; fot. IR
Wczoraj wieczorem Pałacu na Wodzie w Łazienkach Królewskich w ramach tegorocznego Festiwalu Polskiej Opery Królewskiej mogliśmy posłuchać Olgi Pasiecznik.
Pozycja Olgi Pasiecznik jest niekwestionowana. Od lat ma status "pierwszej damy" polskiego baroku. Jako solistka Warszawskiej Opery Kameralnej zaśpiewała wiele niezapomnianych ról w operach Haendla i Mozarta, niektóre zostały szczęśliwie zarejestrowane, np. znakomity Giulio Cesare w którym kreowała Kleopatrę. Jej głos znają i wielbią miłośnicy opery barokowej, nie tylko w Polsce zresztą. A w swojej sztuce nie ogranicza się przecież tylko do baroku!
Jako solistka POK wystąpiła z pierwszym recitalem na festiwalu, co nie dziwi. Towarzyszył jej bardzo kameralny skład orkiestry Capella Regia Polona pod wodzą Krzysztofa Garstki.
Repertuar został dobrany dość oryginalnie. Przygotowano dwie kantaty Johanna Sebastiana Bacha i trzy z 9 Arii niemieckich George'a Friedricha Haendla, a jako instrumentalne przerywniki Ouverture B-dur HWV 336 Haendla i Sonatę sopr'il Soggetto Reale z Musikalisches Opfer BWV 1079 Bacha.
O pierwszej z kantat - Non sa che sia dolore BWV 209 napisano w programie, że autorstwo kantora z Lipska bywa kwestionowane. nie tylko dlatego, że tekst jest włoski. Rzeczywiście - brzmiała bardzo "niebachowsko" i prawdę mówiąc sama nie wiem, czy to komplement.
Haendlowskie Arie za to było perfekcyjnie "haendlowskie", zwłaszcza zachwycająco-liryczna Susse Stille, sante Quellen HWV 205. Emocjonalna interpretacja, której mistrzynią jest Olga Pasiecznik, mogła się tu w pełni zachwycić.
Druga z kantat Bacha, Weicht nur, betrubte Schatten BWV 202 to kameralna świecka kantata weselna, zaśpiewana przez sopranistkę z niemal taneczna werwą.
O grze zespołu niestety niewiele da się powiedzieć. Mimo urzekającej urody Pałacu na Wodzie z królującym Apollem Belwederskim u szczytu sali, akustyka jest w nim kiepska i mimo że siedziałam blisko, naprawdę nie potrafię powiedzieć, czy to instrumentalistom zdarzało się "rozjeżdżać", czy to był efekt pogłosu na sali. Urok miejsca i jego klimat nie rekompensuje niestety tej wady Pałacu jako sali koncertowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz