sobota, 15 września 2018

Alcina, ach, Alcina!

Owacje po premierze 14.09.2018; fot. IR
To był dzień, na który długo czekałam. Podobno wielbiciele Haendla dziela się na dwa stronnictwa. Jedni kochaja Ariodantego, drudzy - Alcinę (tak jak fani zupy pomidorowej kochaja ją albo z ryżem, albo z makaronem). Ja zdecydowanie kocham makaron, tfu! Alcinę. Znam z nagrań kilka wykonań, bardzo różnych zresztą, ale to jak jedzenie rzeczonej pomidorowej przez szybę. Marzyłam, żeby zobaczyć moją ukochaną opere na scenie. No i wreszcie się udało. Wczoraj, 14 września, miałam niepowtarzalną okazję uczestniczyć w premierze Alciny w ramach IV Festiwalu Oper Barokowych Dramma per Musica w zupełnie niezwykłym miejscu, czyli w Małej Warszawie na warszawskiej Pradze.
Obsada jak marzenie - w roli tytułowej Olga Pasiecznik (do tej pory śpiewała raczej Morganę, udowodniła, że na tę jedną z najbardziej dramatycznych haendlowskich ról w pełni zasługuje), jako Ruggiero - Anna Radziejewska (jak zwykle znakomita w rolach męskich, kolejna wybitna rola), jako Bradamante - Joanna Krasuska-Motulewicz (świetna), jako Morgana - Olga Siemieńczuk (również bardzo dobra), w drugoplanowych rolach Artur Janda, Karol Kozłowski, Joanna Lalek - wszyscy świetni, nie było słabych punktów w tej obsadzie!
Royal Baroque Ensemble pod kierunkiem Lilianny Stawarz, z Grzegorzem Lalkiem jako koncertmisatrzem, orkiestra, która do tej pory zawsze towarzyszyła festiwalowym premierom - fantastyczna! Byłam naprawdę zbudowana, jak znakomita orkiestra powstała przy okazji warszawskiego festiwalu - siedziałam dość blisko (zresztą wnętrze Małej Warszawy nie jest zbyt duże) i mogłam z bliska obserwować muzyków. To było wykonanie naprawdę bezbłędne!
Spektakl wyreżyserował choreograf i tancerze Jacek Tyski, stąd w spektaklu dużo tańca, a ruch sceniczny chwilami również bardzo taneczny. Na scenie pojawiło sie jeszcze sześciu tancerzy i epizodycznie Chór Collegium Musicum (przyznam, że partie chóralne wydały mi się obce, znałam do tej pory zupełnie inne wersje). Spektakl - mimo niewielkich skrótów - trwał z dwiema przerwami bite cztery godziny. Po premierze Mała Warszawa ugościła artystów i publiczność szampanem i przekąskami, stwarzając niepowtarzalną okazję do spotkań i rozmów. Dziś drugi spektakl, a w środę 19 września na zakończenie Festiwalu - wersja koncertowa w Studio Lutosławskiego. Ostrzę sobie na nią zęby - oczywiście!
Bardziej szczegółowa relacja tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz