Jakub Józef Orliński 17.07 w Warszawie; fot. IR |
Bohaterem wieczoru był z pewnością Jakub Józef Orliński, który w krótkim wystąpieniu przed koncertem wspominał swoją znajomość ze Staszkiem i wspólne śpiewanie w zespole Gregorianum. Wespół z Orlińskim wystąpiła sopranistka Dagmara Barna i cztery instrumentalistki - skrzypaczki Ludmiła Piestrak i Alicja Sierpińska, wiolonczelistka Maria Piotrowska i klawesynistka Ewa Mrowca. Widać było, że skład i program był przygotowywany naprędce, ale na szczęście wykonawcy na tym poziomie radzą sobie nawet w trudnych sytuacjach...
Wybór arii śpiewanych przez Orlińskiego pokrywał się w dużym stopniu z tym, co śpiewał w lipcu ubiegłego roku w Sopocie, choć muszę przyznać, że brzmiał dużo lepiej, i to mimo znacznie skromniejszego instrumentalnego "tła". Może akustyka w warszawskim kościele była lepsza. Wierzę jednak, że to dowód artystycznego postępu w karierze młodego polskiego kontratenora - teraz już bywalca światowych sal koncertowych. Operował głosem bezbłędnie, z piękną, głęboką ekspresją i prawdę mówiąc brzmiał nawet lepiej niż 8 lipca w Krakowie.
Całe grono wykonawców w komplecie; fot. IR |
Koncert zamykał rozdzierający duet z Haendlowskiej Rodelindy - cały zresztą program był "naszpikowany" przebojami. Ale jak wiadomo "najbardziej lubimy te kawałki, które już znamy"...
A na deser, czyli bis dostaliśmy "Pur ti miro" - najwyraźniej Koronacja Poppei panuje w tym sezonie od Zurichu i Berlina po - w tym skromnym, niestety, rozmiarze - Warszawę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz