czwartek, 15 lutego 2018

Mauillon & consortes

Biffi i Mauillon;
fot. alain genuys/centre de musique medievele de paris
Dwa wieczory z muzyką średniowieczną za nami.
13 lutego Marc Mauillon śpiewał a capella - muzykę głównie średniowieczną (od VIII do XV wieku), przeplatając ją utworami XX-wiecznymi. Zestawienie wydawało się ryzykowne. Utwory średniowieczne wykonywał artysta tradycyjnie, swoim pięknym głosem o zadziwiającej rozpiętości (tenor? baryton?). Natomiast we współczesnych, mocno awangardowych (m.in. kompozycje Philippe'a Leroux czy Meredith Monk), operował głosem w sposób zupełnie nieprawdopodobny, traktując go jak posłuszny instrument, zdolny do tworzenia oryginalnej, zaskakującej faktury dźwięków. Dzięki takim kontrastom koncert był dynamiczny i przykuwający. Powstało zwarte widowisko - swoisty monodram. Owacja była w pełni zasłużona.
Wczoraj, 14 lutego repertuar był już jednorodny, obejmował utwory Guillaume'a de Machaut. Mauillonowi towarzyszyła na harfie Angelique Mauillon i na fideli VivaBiancaLuna Biffi oraz flecista i autor tego widowiska - Pierre Hamon. Pięknemu głosowi Mauillona towarzyszył tym razem nieco piskliwy głos Biffi, niekiedy wtórowali też pozostali. Całość jednak, zwłaszcza druga część, była nieznośnie monotonna, choć do wykonania nie sposób się przyczepić. Może Hamon powinien był inaczej ułożyć ten program?
A tym czasem w Warszawskiej Operze Kameralnej Mozartowska Łaskawość Tytusa. Niestety, nie dam rady, liczę na powtórkę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz