Koncertowa wersja Halki Moniuszki w Studio Lutosławskiego 24.08.2018; fot. IR |
XIX-wieczna, na dokładkę Moniuszki, była tak daleko od moich muzycznych klimatów, że mimo kilku okazji, nie poświęciłam czasu, żeby posmakować tej najbardziej polskiej z polskich oper. Choć oczywiście - podobnie jak wszyscy - znam mnóstwo "kawałków": od Szumią jodły... po słynnego Mazura.
Dopiero tak karkołomna z pozoru konstrukcja jak koncertowe wykonanie włoskiej wersji opery na festiwalu "Chopin i jego Europa", pod batutą bardzo cenionego przeze mnie skrzypka i dyrygenta Fabio Biondiego prowadzącego orkiestrę Europa Galante, które odbyło się wczoraj, 24 sierpnia w Studio Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego w Warszawie, zmobilizowało mnie do wyprawy na koncert. Kierowana bardziej ciekawością niż miłością do narodowego repertuaru zasiadłam na zapełnionej do ostatniego miejsca widowni i... znakomicie się bawiłam!
Pomijając nieoczekiwane efekty humorystyczne, gdy pada ze sceny Dove Jontek i Nostro buon sinore, Halka to naprawdę kawał dobrej muzyki! Wyjęcie opery z lokalnego kontekstu uwypukliło wszystkie te cechy, które są w niej uniwersalne i znakomicie się sprawdzają i dramaturgicznie, i muzycznie. Usłyszałam nawet od melomana siedzącego obok mnie: Halka to przecież prawie Tosca! I coś w tym jest!
Europa Galante, orkiestra specjalizująca się w wykonawstwie historycznym muzyki baroku, grająca jeszcze tydzień wcześniej w tym samym miejscu Vivaldiego, została wzmocniona obsadowo i rozbudowana do rozmiarów dużej orkiestry symfonicznej. Towarzyszył jej Chór Opery Podlaskiej i międzynarodowa grupa solistów. Nie zabrakło wśród nich Polaków: Artur Siwek śpiewał Stolnika (znakomicie jak zwykle), Robert Gierlach - Janusza (z pewnym wysiłkiem, jakby nie była to rola, w której czuje się dobrze), Karol Kozłowski wystąpił w epizodycznej roli Młodzieńca w III akcie, a Monika Ledzion-Porczyńska śpiewała Zofię (mocnym, dość głębokim, choć nieco szorstkim sopranem).
Bohater wieczoru, czyli Matheus Pompeu jako Jontek; fot. IR |
Fabio Biondi prowadził cały zespół z iście muzyczna ekspresją, a na dodatek widać było, że wszyscy bawią się przy tym świetnie. Po długich brawach zaserwował nam na bis największy przebój Halki, czyli ognistego Mazura. Z prawdziwym przytupem! To było super!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz