Wien przeżyłam prawdziwe załamanie nerwowe. Już we wrześniu premiera Alciny z Marlis Petersen jako czarownicą i Davidem Hansenem jako Ruggierem i koncertowa wersja Gismonda Vinciego z Maxem Emanuelem Cencicem i Juriyem Mynenko oraz... naszą swojską Orkiestrą Historyczną pod kierunkiem Martyny Pastuszki. A to dopiero otwarcie!
Max Emanuel Cencic zaprasza na Gismonda; fot. Anna Hoffmann |
Koncertowo równie ciekawie - po wrześniowym Vincim w październiku Serse z Fagiolim, w grudniu Messiah, w marcu Orlando furioso (znów Cencic, a także m.in. Lezhnieva), a w kwietniu Rinaldo pod Spinosim (m.in. z Mineccim). Obsady jak marzenie, cen na wszelki wypadek nie sprawdzałam - i tak nie da się bywać w Wiedniu (albo jak mówią w Krakowie - we Wiedniu) co miesiąc.
W sercu bunt i gorycz - dlaczego Wiedeń może mieć tyle barokowych premier (cztery na dziewięć scenicznych - trzy Haendlowskie i jedna Vivaldiego), a u nas... Szkoda gadać!
Na pociechę pozostaje nam Bydgoski Festiwal Operowy i tak nadzwyczaj barokowy w tym roku (Rameau i Haendel), spróbuję się tym pocieszyć...
Dla zasobnych i chętnych - szczegółowy program tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz