niedziela, 6 listopada 2022

"Israel in Egypt" w Filharmonii Narodowej

Sala podczas wczorajszego koncertu; fot. mat. FN

Wczorajszy wieczór w Filharmonii Narodowej nadzwyczaj udany. Co prawda, nie przepadam za muzyką Haendla wykonywaną na instrumentach współczesnych - trochę się chyba rozpuściłam, słuchając prawie wyłącznie wykonawstwa historycznego, a instrumenty dawne lub na dawne stylizowane mają zupełnie inny dźwięk - subtelniejszy, bardziej miękki i taki jakby "kosmaty". No, ale w oratorium Israel in Egypt to nie orkiestra odgrywa główną rolę. Należy ona do chóru, a nawet do dwóch chórów. Ta rola przypadła Chórowi Filharmonii Narodowej, który wystąpił w okazałym składzie i spisał się bardzo dobrze.

Soliści, tym razem na drugim planie, byli dobrani dobrze - pięknie śpiewał Rafał Tomkiewicz zarówno solo, jak i w duecie z Michałem Prószyńskim - tenorem i narratorem w tym oratorium. Wspomnieć też muszę Ingridę Gapovą, której sopran niezwykle cenię, a zwłaszcza jej dramatyczne wejście w finale. Moje poprzednie zetknięcie z oratorium Israel in Egypt miało miejsce aż pięć lat temu, warto więc było odświeżyć sobie utwór i jednocześnie spróbować dokonać porównać. Moje wrażenia tutaj

Zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz