niedziela, 24 października 2021

Monteverdi w Bydgoszczy

Na festiwal Bydgoska Scena Barokowa wybierałam sie już w ubiegłym roku, ale niestety premiera opery Filandro Porpory padła ofiarą drugiej fali pandemii i została odwołana - można było jedynie obejrzeć fragmenty on line. W tym roku organizatorzy zapraszają 7 listopada na premierę opery Domenica Scarlattiego Tolomeo e Alessandro, mam nadzieję, że tym razem premiera dojdzie do skutku. 

Ale oprócz operowego finału, festiwal zaprasza również na kilka ciekawych i różnorodnych koncertów. To zarówno recitale, jak i koncerty monograficzne. Taki własnie koncert zatytułowany Il ciel e la terra, a poświęcony madrygałowej twórczości Claudia Monteverdiego, mogliśmy wysłuchać w ostatnią sobotę 23 października w bydgoskim kinie Pomorzanin. 

Grono wykonawców sobotniego koncertu w komplecie; od prawej Ingrida Gapova, Elżbieta Izdebska, Matylda Staśko-Kotuła, Szymon Szetela, Aleksander Rewiński i Marcin Pawelec; fot. IR

O mojej miłości do Monteverdiego nie musze chyba przekonywać. Wystarczy przypomniec sobie, jak nazywa się ten blog. Każdy poświęcony madrygałom mistrza koncert jest w stanie wyrwać mnie z bezruchu i zmusić do podróży. Tak było i tym razem. Podejście do tej niezwykłej muzyki jest bardzo różne. Można Monteverdiego nieco "ułatwić" i podać jak zbiór przebojów, co od lat robi - z niezłym skutkiem - Christina Pluhar i jej L'Arpeggiata. Można z madrygałów zrobić nieziemskie misterium, podczas którego czas staje w miejscu a słuchacze przenoszą się w równoległą rzeczywistość, co stało się moim udziałem podczas koncertu Lest Arts Florissants - grupy pod kierunkiem Paula Agnew - na Fastiwalu Actus Humanus w Gdańsku. Twórcy sobotniego koncertu w Bydgoszczy stanęli jakby w pół drogi pomiędzy tymi skrajnościami. Nie była to zabawa konwencją i muzyką, ale do perfekcji i magii Les Arts Florissants było też dość daleko. Aranżacje Doroty Zimnej, grającej na klawesynie, były dopracowane, z pomysłem, dobór madrygałów z VII i VIII księgi dość przewidywalny i przebojowy. Wykonawcy stanęli na wysokości zadania, śpiewali z zaangażowaniem i należytą ekspresją. Wyróżniłabym Ingidę Gapovą (świetne Lamento della ninfa), Aleksandra Rewińskiego i Marcina Pawelca. Nie mam też zastrzeżeń do gry formacji Intemperata, kameralnej, ale brzmiącej harmonijnie i stylowo. Wielkim plusem był pomysł wyświetlania przetłumaczonych tekstów w tle sceny, co bardzo ułatwiało odbiór poszczególnych utworów. Madrygały to przecież 'poezja śpiewana', więc ten zabieg znakomicie ułatwiał zarówno podążanie za tekstem pieśni, jak i uchwycenie tego, jak za treścia poezji podąża muzyka mistrza z Cremony.

Jednym słowem - dla wszystkich fanów Monteverdiego - udany wieczór. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz