środa, 24 kwietnia 2019

"Scene buffe" w Teatrze Królewskim

Scene buffe w Teatrze Królewskim, 23 kwietnia próba generalna; fot. IR
No i po tygodniu muzycznej uczty festiwalowej dla miłośników muzyki dawnej, mamy wreszcie coś dla fanów baroku - premierę operową na scenie Teatru Królewskiego w Łazienkach. A jest to premiera ze znaczącym backgroundem.
Partytury intermezzi Alessandra Scarlattiego przywiózł z Drezna do Polski Stefan Sutkowski jeszcze w latach 70. XX wieku. Do realizacji wybrał trzy z nich. Do tej historycznej realizacji odwołuje się dziś Polska Opera Królewska, dedykując premierę Scene buffe swojemu zmarłemu patronowi i mistrzowi, którego druga rocznica śmierci przypadała właśnie 22 kwietnia.
Premierowe przedstawienia obu obsad odbywają się 24 i 25 kwietnia, a ja miałam okazję obserwować próbę generalną we wtorek poświąteczny 23 kwietnia.
Przypomnijmy: krótkie jednoaktowe sceny komiczne wplatano jako odskocznię i odpoczynek pomiędzy akty "właściwego" operowego dzieła. Robili tak niemal wszyscy ze znanych kompozytorów włoskich, a ściślej - neapolitańskich. Robił tak również Scarlatti, a odkryty w drezdeńskiej bibliotece zbiór osiemnastu intermezzi zawiera aż dziesięć partytur tego kompozytora. Z tego zbioru wybrano trzy scenki: Gl'inganni felici, Dafni i Il pawstore di Corinto.
Wszystkie są do siebie podobne: występują w nim dwie postaci, czyli frywolna nimfa/pasterka i ubiegający się o jej względy pasterz, treścią są zawsze scenki przekomarzania się tych par, wszystkie także mają niewątpliwie lekką, frywolną wymowę i równie lekką formę muzyczną. Scarlatti - mistrz neapolitańskiej sceny i kompozytor około stu oper - był również mistrzem tych scenek, a ich muzyczna klasa i wdzięk są niewątpliwe.
Realizację reżyserską powierzono Jitce Stokalskiej, scenografię niezawodnej Marlenie Skoneczko, choreografię Przemysławowi Śliwie. Scenki są dość wiernie utrzymane w zwiewnej rokokowej stylistyce, czemu sprzyjają białe kostiumy, scenografia złożona z ozdobionych kwiatami ruchomych płyt i ruch sceniczny nawiązujący do sielskiej komedii pastoralnej. Spektakl podzielono na dłuższy akt pierwszy z dwoma scenkami i drugi - z trzecią z historyjek. Na scenie przewija się sześcioro postaci - w każdej odsłonie dwoje bohaterów scenki i pozostała czwórka w charakterze pomocników - uczestników i świadków wydarzeń, podających rekwizyty i demonstrujących tytuły poszczególnych scenek na ozdobnych transparentach.  Przygotowano dwie obsady - w kolejnych intermezzi: Iwona Lubowicz/Marta Huptas i Robert Szpręgiel/Karol Skwara, Marta Boberska/Anna Parysz i Sławomir Jurczak/Paweł Michalczuk, Agnieszka Kozłowski/Julita Mierosławska i Witold Żołądkiewicz/Michał Janicki.
Kierownictwo muzyczne całości sprawuje Krzysztof Garstka, dyrygujący od klawesynu muzykami Capelli Regia Polona i akompaniujący solistom. Zarówno instrumentaliści, jak i soliści trzymają poziom. Pod względem muzycznym to przedsięwzięcie udane. A stylowe wnętrze Teatru Królewskiego jest przecież stworzone do takiego repertuaru.
Całość sprawia wrażenia nieco zakurzonej muzealnej błahostki, choć dobrze wykonanej i starannie podanej. Myślę, że Stefan Sutkowski ogląda z góry przedstawienie z życzliwą aprobatą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz