Opera Królewska nabiera rozpędu. I to mimo sceptycyzmu środowiska i znakomitej większość widzów!
Podczas dobrej zmiany w Warszawskiej Operze Kameralnej większość obserwatorów ogłosiła śmierć WOK i rozpaczała nad końcem opery (dawnej, barokowej, mozartowskiej) na warszawskiej scenie. Przyznam, że ja również ubolewałam nad tą rewolucją.
A tu proszę. Nagle nastąpiło rozmnożenie przez podział!
Warszawska Opera Kameralna jakoś przędzie - doczekaliśmy się nawet premiery Armide Lully'ego 5 listopada i odkurzonego/nowego (?) Pigmaliona Rameau 17 listopada.
Natomiast znakomita część dawnej "załogi" WOK (dyrygenci, soliści - w tym ci najznakomitsi, orkiestra grająca na współczesnych instrumentach, czyli dawna Sinfonietta), której pozbyła się obecna dyrekcja WOK-u, utworzyła pod skrzydłami MKiDN Polską Operę Królewską. Na jej siedzibę wybrano Teatr Królewski w warszawskich Łazienkach, co jest dość absurdalne - nie mam pojęcia, jak może się tam zmieścić spora orkiestra. Do tej pory w przedstawieniach przygotowywanych przez np. Dramma per Musica na Festiwal Oper Barokowych brało udział zaledwie kilkunastu instrumentalistów. Ale miejsce klimatyczne i pasuje do Opery Królewskiej jak ulał. Co prawda aż się prosi, żeby obie instytucje zamieniły się siedzibami, ale wobec perspektywy, że obie będą działać i przygotowywać premiery - grzech narzekać!
No i przyszedł czas, żeby się przekonać jak w Teatrze Stanisławowskim uda się zmieścić Mozarta! Opera Królewska przygotowuje właśnie premierę Le nozze di Figaro na scenie w Łazienkach. Premiera 30 grudnia i 2 stycznia 2018, a dziś premiera prasowa/próba generalna.
Sprawdzam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz