piątek, 29 grudnia 2017

Wesele Figara - próba generalna

To była pierwsza próba generalna - dyrektor Opery Królewskiej i reżyser spektaklu Ryszard Peryt zastrzegał, że nie wszystko jest dograne i tak też było. Najgorzej wypadły światła, często mijające się z przebiegiem akcji, co chwilami było drażniące. Scenografia skromna, rekwizytów jak na lekarstwo (i dobrze!), za to stroje Marleny Skoneczko - piękne i stylowe.
Słychać też było jeszcze pewne niedoróbki w grze orkiestry - zwłaszcza w uwerturze. Ale koniec końców prowadzony przez Rubena Silvę zespół brzmiał dobrze. W przedstawieniu uczestniczyło niespełna 30 instrumentalistów, ciasno upchanych w malutkim kanale orkiestry. Klawesyn wylądował z boku sceny. Mimo tak ograniczonego składu w pierwszej chwili czułam się nieco ogłuszona brzmieniem instrumentów w niewielkim wnętrzu Teatru Królewskiego - zwykle grają tam instrumenty dawne i na pewno brzmią w nim lepiej. Ale muzycy dawnej Sinfonietty to przecież starzy wyjadacze i Mozarta mają w małym smyczku! Dość szybko się rozegrali i próba przebiegała bez zauważalnych wpadek.

Wesele Figara, próba generalna 28.12.2017; fot. IR

Na próbie wystąpiła jedna z przewidzianych obsad wokalnych, nie wiem więc, jak spiszą się pozostali.
Zuzannę śpiewała Marta Boberska i był to zdecydowanie najmocniejszy punkt w obsadzie. Zuzanna jest przecież główną bohaterką, a Boberska była Zuzanną idealną - energiczną, błyskotliwą, zalotną, ale też liryczną i słodką - wszystko w odpowiednich proporcjach. Głosowo bardzo swobodna, bez słabych stron. Zamiennie Zuzannę śpiewać będzie Iwona Lubowicz.
Drugą z głównych partii kobiecych, Rozynę, kreowała podczas próby Anna Wierzbicka i muszę przyznać, że dobrze dawała sobie radę - zarówno liryczna, jak i dramatyczna, niezła aktorsko, głosowo bez zastrzeżeń. Zamiennie Hrabinę zaśpiewa Olga Pasiecznik.
Hrabiego Almavivę kreował Robert Gierlach i był w niej świetny. Cała trudność tej roli polega na umiejętności zagrania egoistycznego macho, który jednak ma swoją klasę. Gierlachowi się to udało, śpiewał też swobodnie, niuansując swoja rolę. Zamiennie śpiewać będzie Witold Żołądkiewicz.
Jako Figaro wystąpił Andrzej Klimczak, który śpiewał... Klimczaka. Zagadką jest dla mnie ten artysta, który przy niezłych w końcu warunkach i doświadczeniu jest w stanie każdą rolę (a w paru już go widziałam) zaśpiewać tak samo. W sumie Figaro został więc wyśpiewany sprawnie, choć pusty był jak tykwa. Zamiennie Figara będzie śpiewać Makar Pihura i mam nadzieję, że będzie potrafił cokolwiek zagrać.
Julita Mirosławska śpiewała Cherubina i spisała się w niej całkiem dobrze, pięknie wykonała słynne Voi che sapete che cosa e amor. To zdecydowanie najtrudniejsza rola w tym spektaklu, a postać Cherubino d'amore jest nad wyraz zagadkowa. To pacholę zaledwie trzynastoletnie, jednak zainteresowane wyłącznie płcią piękną i nader uwodzicielskie. Jak oddać ten na poły dziecięcy erotyzm pączkującego Don Juana - nie wiem, ale prawdę mówiąc, nie widziałam na scenie takiej kreacji, która oddawała by w pełni dwuznaczność tej postaci. Zostaje świeżość i entuzjazm, a temu Julita Mirosławska sprostała wzorowo. Zmieniać ją będzie Marcjanna Myrlak.

Contessa perdono!, czyli Almaviva na kolanach; fot. IR

Jak napisałam na wstępie - była to próba. Trudno więc wystawić jednoznaczną ocenę wykonawczą. Chyba trzeba będzie pójść już na pełnoprawne przedstawienie, a będzie ku temu okazja, bo zapowiedziano ich kilka - premiery 30.12 i 2.01, potem spektakle: 2, 3, 4, 5, 9 i 10 stycznia.
Jedno nie ulega kwestii - Wesele Figara to absolutne arcydzieło, a muzyka Mozarta jest oszałamiająco piękna. Artystom Opery Królewskiej udało się wiele z tego piękna oddać i za to im chwała!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz