Wspaniała opera czy nieznośna ramota, czyli "Germanico in Germania" Porpory

Obsada Germanica niemal w komplecie; fot. IR
Nicola Porpora, Germanico in Germania
Opera Rara, Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie
27.01.2017

Wykonawcy:
Max Emanuel Cencic - Germanico
Julia Lezhneva - Ersinda
Gyorgy Hanczar - Segeste
Marzena Lubaszka - Cecina
Dilyara Idrisova - Rosomonda
Mary-Ellen Nesi - Arminio
Capella Cracoviensis, dyr. Jan Tomasz Adamus

Germanico in Germania to opera Porpory wystawiona w Teatro Capranioca w Rzymie podczas karnawału 1732 roku. Oczywiście - jak przystało na miasto papieskie - w wyłącznie męskiej obsadzie. Sam kompozytor był już wówczas znanym i uznanym twórcą, a także wybitnym nauczycielem śpiewu. Jego wychowankami byli m.in. Carlo Broschi, czyli legendarny Farinelli, a także Gaetano Majorano, czyli Caffarelli. To dla tego ostatniego przewidziano w tej operze najciekawszą, choć nie tytułową partię, czyli rolę zbuntowanego wodza Germanów Arminia.
Il Germanico powstał tuż przed wyjazdem Porpory do Londynu, gdzie podjął on twardą, choć zakończoną niepowodzeniem walkę o hegemonię na operowym rynku z samym Haendlem.
Intryga jest dość mętna, libretto Nicola Coluzziego nie było chyba wybitne. Po premierze dzieło Porpory cieszyło się powodzeniem, rychło jednak popadło w zapomnienie. Zostało wskrzeszone w 2015 roku na Festiwalu Muzyki Dawnej w Inssbrucku. Grającą wówczas Academia Montis Regalis kierował Alessndro di Marchi, Germanica śpiewał Max Emanuel Cencic, Ersindę - Julia Lezhneva, Arminia zaś - Franco Fagioli. Część tej obsady zobaczyliśmy i usłyszeliśmy w Krakowie.
Wydaje się, że powodem długiej nieobecności na scenie tego dzieła Porpory - podobnie jak wielu innych - jest specyfika twórczości kompozytora. Sądząc z Germanica - Porpora miał niezbyt dobry zmysł dramaturgiczny. Długa trzyaktowa opera jest nieznośnie monotonna. Cały pierwszy akt to arie di bravura, połowa drugiego z kolei - arie liryczne. Intryga jest nieczytelna, aż prosi się o skróty i "podkręcenie" dramaturgii. Ale jak się domyślam - nie o to kompozytorowi chodziło. Po prostu tworzył dla swoich uczniów - wybitnych kastratów, którym dawał materiał do niekończących się wirtuozerskich popisów i to one właśnie stanowiły o całej wartości dzieła.
Mimo że dziś mamy już wielu znakomitych kontratenorów, kontynuujących tradycję bajecznego barokowego śpiewu, oczekujemy od opery jednak choć trochę dramaturgii i same wokalne popisy już nie wystarczają. Stąd okrutne, ale chyba oddające uczucia wielu odbiorców określenie, które usłyszałam od zaprzyjaźnionej znawczyni opery barokowej - "To nieznośna ramota!"

Gwiazdy wieczoru: Dilyara Idrisova, Mary-Ellen Nesi, Julia Lezhneva
 i Max Emanuel Cencic; fot. IR
Zwłaszcza że obsada krakowska była nierówna - Max Emanuel Cencic w roli tytułowej był dobry, ale nie porywający. najlepszy chyba w lirycznej arii z drugiego aktu Nasce da valle. Bardzo trudną rolę Arminia dźwigała Mary Ellen Nesi - grecka mezzosopranistka spisywała się nieźle, a najpiękniejszą chyba w tej operze rozdzierającą arię Parto, ti lascio - Arminia żegnającego się z ukochaną żoną i z życiem - zaśpiewała fantastycznie - dostała zresztą za tę arię zasłużoną owację. Bardzo dobrze wypadła Dilyara Idrisowa jako żona Arminia Rosmonda - świetna zarówno w ariach dramatycznych, jak i lirycznych. Królową wieczoru była oczywiście Julia Lezhneva, która samą siłą i barwą głosu osadzała resztę o kilka długości. Jednak maniera ciągłego vibrato wprowadzała do wykonywanych przez nią partii zupełnie nieznośną monotonię - w pewnej chwili miałam wrażenie, że śpiewa w kółko to samo. To - mimo uznania dla klasy tej artystki - największe rozczarowanie tego wieczoru. O bezbarwnym Gyorgy Hanczarze w partii Segesta i Marzenie Lubaszce zastępującej Hasnaa Bennani w partii Cecina - litościwie zamilczę.
A Capella? Cudowne lekkie smyki - to chyba obecnie jej znak rozpoznawczy. O fałszujących rogach powinnam właściwie też zmilczeć, gdyby nie pełniły one w tej operze tak ważnej funkcji. Zarówno w uwerturze, jak i w arii Son qual misero śpiewanej przez Idrisową - za każdym razem bezlitośnie "psuły" efekt. Mam nadzieję, że do nagrania płyty (zapowiadanej na przyszły rok) i do promującego ją turne rogi nieco się "podciągną"...

1 komentarz:

  1. New CD
    http://www.klassikakzente.de/julia-lezhneva/videos/detail/video:432150/julia-lezhneva-graun-arias-trailer

    OdpowiedzUsuń