Antyczni Romeo i Julia w Krakowie

Koniec pierwszego aktu; fot. I. Ramotowska
Johann Adolf Hasse, Piramo e Tisbe 
Opera Rara, Centrum Kongresowe ICE, Kraków
28.01.2016
Wykonawcy: Vivica Genaux, Desiree Rancatore, Emanuele d'Aguanno, Europa Galante, dyr. Fabio Biondi

W pierwszej chwili odnosiłam się do tej propozycji nieufnie – tylko trójka śpiewaków, dwa akty! Chyba za skromnie, żeby zadowolić zmysły nawykłe do barokowego bogactwa. Ale bardzo się myliłam!
Historia prosta (jak na barokowe standardy zbyt prosta) – młodzi zakochani, Piram i Tyzbe, postanawiają uciec przed tyranią ojca dziewczyny, który chce córkę wydać za mąż za innego. Kochankowie umawiają się więc wieczorem i następuje seria nieporozumień – dziewczyna ucieka przed dzikim zwierzęciem, chłopak, znalazłszy jej szal, sądzi, że zginęła i w desperacji targa się swe życie, na to nadchodzi ona i zrozpaczona, popełnia samobójstwo. Mitologiczna prefiguracja historii tak pięknie opowiedzianej przez Szekspira w Romeo i Julii.
Operę napisał Johann Adolf Hasse w 1768 roku, a więc jest to opera dość późna. Podobno był bardzo zadowolony ze swego dzieła. Muzyka znakomicie wpisuje się w klimat tej opowieści – jest delikatna i pełna słodyczy w opisie żarliwego uczucia dwojga młodych, zamieniając się stopniowo w niespokojną i dramatyczną, zwieńczoną tragicznym finałem – lamentem ojca Tyzbe, winnego tego nieszczęścia.
Większość partii wokalnych to recytatywy, rzadko jednak słyszy się recytatywy tak bogate i zróżnicowane. Ani chwili nudy! Arie piękne, dobrze podane przez obie sopranistki. Co zwraca uwagę – nie było w nich nadmiernie karkołomnych zadań wokalnych (choćby w porównaniu z tym, co ostatnio śpiewała w Krakowie Julia Lezhnieva w Siroe), jakby kunszt kompozytora skupił się tym razem na liryce, ilustrującej bogactwo i rozmaite odcienie emocji, porzucając ambicję stawiania śpiewakom zadań czysto technicznych. Najpełniej dawało się to usłyszeć w przepięknych duetach, których jak na operę barokową było sporo, bo aż cztery – wszystkie przepiękne, szczególnie przejmujący ostatni – pożegnanie kochanków.
Wokalne umiejętności Viviki Genaux są bezdyskusyjne, jednak Desiree Rancatore starała się jej dorównać, wkładając w partię nieszczęsnej Tyzbe dużo wokalnej ekspresji. Ganaux to śpiewaczka znakomita, choć mnie akurat jej rozwibrowany głos nie urzeka. Docenić jednak muszę klasę i swobodę wykonania. Poza wszystkim – to zadanie wymagało świetnej kondycji. Partie – na przemian recytatywy i arie – wykonywane przez każdą ze śpiewaczek trwały niekiedy blisko pół godziny bez przerwy. To z pewnością wada tak małej obsady, z drugiej jednak strony nieczęsto spotykane w barokowych operach pole do popisu. Jedyny w obsadzie mężczyzna, tenor Emanuele d’Aguanno nie miał wiele do zaśpiewania, choć starał się nadać końcowemu lamentowi ojca Tysbe szczerze dramatyczny wyraz.




Na koniec Fabio Biondi i Europa Galante. Słuchałam tej orkiestry wielokrotnie – to wszak stali bywalcy krakowskich imprez i festiwali – zarówno Opera Rara, jak i Misteria Paschalia. Wczoraj byli w znakomitej formie, brzmienie absolutnie bezbłędne – tam gdzie trzeba liryczne i lekkie, tam gdzie należało – mocne i dramatyczne. Brawo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz