niedziela, 14 stycznia 2018

Acis and Galatea, czyli piękna muzyka i niepiękne refleksje

Acis and Galatea w NOSPR 12.01.2018; fot. IR
Kolejna (abonamentowa) odsłona dawnej muzyki w NOSPR, czyli serenata Acis and Galatea (a może raczej opera pastoralna bądź maska?) Georga Friedricha Haendla przedstawiona 12 stycznia to niestety krótka (zaledwie 80 min.) przyjemność dla miłośników tego kompozytora. Wobec trzy-, a nierzadko czterogodzinnych oper to jak mgnienie oka, choć mgnienie bardzo miłe.
Gabrieli Consort & Players pod wodzą Paula McCreesha to formacja świetna, a lekkość, z jaką wykonują Haendla, jest niebywała. Miałam chwilami wrażenie, że to Vivaldi!
Po wykonanej w zupełnie zawrotnym tempie uwerturze, na scenę wkroczyła grupa pięciu solistów, która wespół tworzyła chór. Nazwiska były mi niestety nieznane, ale do żadnej ze śpiewających osób nie mogę zgłaszać zastrzeżeń. Oba akty wykonano bez przerwy, mogliśmy więc przez całe półtorej godziny pozostać w urzekającym Haendlowskim świecie.
W którym jednak, jak to czasem bywa, rodzą się także całkiem niemiłe, choć pozamuzyczne refleksje. A zainteresowanych jakie, odesłać muszę do bardziej szczegółowej relacji tutaj.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz