Finałowe coro: Anna Radziejowska, Marta Boberska, Jan Jakub Monowid i Artur Janda, przy klawesynie Lilianna Stawarz; fot. I. Ramotowska |
Wykonanie
Marta Boberska, Anna Radziejowska, Jan Jakub Monowid, Artur Janda, Musicae Antiquae Collegium Varsoviense pod kier. Lilianny Stawarz
Warszawska Opera Kameralna zaskakuje nas czasem zupełnie nowymi i niekonwencjonalnymi
pomysłami. Jednym z nich był dzisiejszy koncert w Teatrze Stanisławowskim w Łazienkach Królewskich prezentujący wybór znanych i lubianych arii z oper Georga Friedricha Haendla.
Miejsce na koncert świetne - teatr w Starej Pomarańczarni ma odpowiedni klimat i całkiem dobrą akustykę, a muzyka barokowa brzmi w nim wyśmienicie. Może to kwestia konstrukcji, może kubatury wnętrza, a może po prostu - genius loci. W każdym razie wszystko, co do tej pory słyszałam, czyli przede wszystkim obie premiery dzieł Haendlowskich przygotowane przez Dramma per musica, czyli Agrippina i Orlando, brzmiały tam świetnie.
Nie jestem fanką składanek, nawet ułożonych "operowo", czyli z uwerturą, ariami na przemian lirycznym i di bravura, duetami i popisowym coro w finale. Słuchając tego rodzaju układu czuję się albo jak inżynier Mamoń (lubimy te arie, które już znamy...), albo zżymam się z powodu wyboru - dlaczego Tornami a vagheggiar z I aktu, a nie Ama, sospira z II? Każdy Mamoń ma przecież swoje ulubione "kawałki". Składankom przede wszystkim brakuje dramaturgii, którą ma każdy spektakl, nawet w wersji koncertowej. Dramaturgii starannie ułożonej i przemyślanej przez kompozytora. A Heandel był w tym niedościgłym mistrzem!
Plafon w Teatrze Stanisławowskim |
Mimo znakomitych "kawałków" spektaklu się z tego zrobić nie dało. Nie wybrzydzajmy jednak! Miło posłuchać pięknych barokowych arii w dobrym wykonaniu i w urokliwym wnętrzu Teatru Królewskiego. Miło przejść klimatycznie oświetlonymi alejkami Łazienkowskiego Parku w taką listopadowa noc. Udany wieczór!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz