niedziela, 23 lutego 2020

Muzyczna podróż na Zamku Królewskim

X Festiwal Oper Barokowych Warszawskiej Opery Kameralnej zainaugurował w sobotni wieczór 22 lutego zespół Ensemble 1756 Salzburg koncertem pod tytułem "Muzyczna podróż z Lipska przez Salzburg do Wenecji".
Ensemble 1756 to specyficzna orkiestra. Data w nazwie to symboliczny rok przełomu baroku i klasycyzmu z muzyce. Grają na instrumentach historycznych, pracują nad stylistyką XVIII-wieczną i mają ambicję oddania autentycznego ducha muzyki Mozarta.  Retorykę epoki opanowali świetnie i jak zauważył jeden krytyków - "brakuje im tylko samego Mozarta".
Dimitris Karakantas - bohater wieczoru; fot. IR
Rzeczywiście - zespół niezwykle sprawny technicznie, choć chwilami zawrotne tempo gry mogło przyprawić o zawrót głowy. Mają na pewno ambicje edukacyjne - prowadzący Konstantin Hiller próbował nawet w pierwszej części koncertu przedstawiać publiczności kolejne pozycje grane przez zespół. Program był ułożony efektownie, a nawet efekciarsko, pod kątem występujących z orkiestrą solistów. Przede wszystkim koncertmistrza, greckiego skrzypka Dimitrisa Karakantasa oraz węgierskiej oboistki Bettiny Simon.
Nicholas Spanos; fot. IR
Muszę przyznać, że Karakantas zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie. Jest nieprawdopodobnie sprawny technicznie i żywiołowy. W zawrotnych Vivaldiańskich frazach czuł się jak ryba w wodzie. Już na wstępie zagrał jedną z Sonat misteryjnych Bibera, a  dalej Koncert na dwoje skrzypiec a moll Vivaldiego (wespół z jedną z koleżanek z zespołu, niestety nie jestem w stanie ustalić jej nazwiska). Towarzyszył też Bettinie Simon w Koncercie na obój, skrzypce i orkiestrę smyczkową BWV 1060 Bacha, a w drugiej części brawurowo zagrał Sonate triową "La Follia" op. 1/12. Dawno nie słyszałam kogoś, kto tak "czułby" Vivaldiego, właściwie chyba od czasów, gdy Cztery pory roku zagrał w Studio Lutosławskiego Davide Monti. Prawdziwa magia!
Bettina Simon zagrała w drugiej części Koncert na obój d-moll Benedetta Marcella.
Nie zabrakło też popisów wokalnych. W Serenacie "Der Nachtwachter" Bibera wystąpił polski bas Dawid Biwo, zaś w drugiej części Psalm "Nisi Dominus" Vivaldiego zaśpiewał grecki kontratenor Nicholas Spanos. Ma rzeczywiście piękną czystą barwę altu, bez wibrato i nadmiaru efektów, Vivaldiego zinterpretował ślicznie i słuchałam go z przyjemnością. Nieco gorzej było podczas bisów - Gelido in ogni vena z Farnacego było "przeinterpretowane", a w pierwszych kilku frazach wręcz fałszował. Na koniec - oczywiście Ombra mai fu Heandla, niezawodnego mistrza muzycznych hitów.
Jednym słowem - program efektowny, wyraźnie lekkostrawny, przygotowany dla publiczności, która klaszcze po po każdej części koncertu i nie szczędzi artystom entuzjastycznych owacji. I dobrze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz