niedziela, 15 grudnia 2019

Mały koncert - wielka przyjemność

Jak już o tym wielokrotnie pisałam, prawdziwe mistrzostwo wykonawców objawia się również w formach małych, pozornie mniej efektownych niż wielogodzinne dzieła operowe czy oratoryjne. Z taką właśnie formą mieliśmy do czynienia w piątek 13 grudnia podczas wieczoru w Studio Koncertowym Polskiego Radia im. W. Lutosławskiego. W programie zaprezentowano: w części pierwszej Missa concertata La Lombardesca Bartłomieja Pękiela, w drugiej zaś - Let God arise, jeden z anthemów z cyklu Chandos Anthems nr 11a, HWV 256a Georga Friedricha Haendla.
Od lewej Marta Boberska, Aleksander Rewiński, Martyna Pastuszka,
John Butt; fot. IR
Pękiel jest postacią dość tajemniczą, niekiedy kwestionuje się nawet jego narodowość. Wiadomo na pewno, że pracował w latach 30. XVII wieku na wazowskim dworze w Warszawie, a w latach 1658-1664 na Wawelu. Jak to w przypadku kompozytorów XVII-wiecznych  często bywało, w twórczość Pękiela pojawia się zarówno prima practica, jak i seconda practica. Jednak Missa concertata La Lombardesca jest dziełem wyjątkowym zarówno ze względu na dużą obsadę (zespoły wokalne i instrumentalne), jak i ze względu na swój taneczny charakter, inspirowany - sądząc także z tytułu - tańcem lombardzkim. Mszę wykonywał Chór Polskiego Radia z towarzyszeniem niewielkiej obsady instrumentalnej {oh!} Orkiestry Historycznej, partie solowe wykonywali również członkowie Chóru: Magdalena Pikuła, Matylda Staśto-Kotuła, Paweł Fundament, Andrzej Zawisza.
Przyznam szczerze, że nie znałam wcześniej tej mszy i urzekła mnie zarówno swoim melodyjnym wdziękiem (przepiękne Kyrie!), jak i dynamicznym, niemal energetycznym brzmieniem (Gloria, Sanctus). Oryginalnym zabiegiem instrumentacyjnym jest użycie w tej mszy trzech puzonów, które jednak brzmią w niej wyjątkowo subtelnie. Blachy są często achillesową piętą orkiestr barokowych. jednak muzycy oh! Orkiestry nie zawiedli i grali bezbłędnie.
Chandos anthems to cykl utworów powstałych podczas pobytu Haendla w Cannons w latach 1717-1719, dedykowanych księciu Chandos. Let God arise jest ostatnim z tego cyklu, składa się z ośmiu części i łączy - jak to u Haendla - temat religijny (śpiewane są psalmy) z niemal operowym muzycznym zacięciem. Mamy więc sonatę instrumentalną na początek, chór wprowadzający i zamykający utwór (wystąpił Chór Polskiego Radia), arie tenorową (wykonaną z niebywałą energią przez Aleksandra Rewińskiego), sopranową (Marta Boberska - jak zwykle klasa), duet altu i basu (Matylda Staśto-Kotuła i Dominik Kujawa).
Całością tego programu dowodził John Butt, dyrygent i klawesynista w Polsce już dobrze znany, założyciel zespołu Dunedin Consort, którego interpretacje Haendlowskiego Samsona mieliśmy okazję podziwiać podczas Misteria Paschalia w 2018 roku. Entuzjazm z jakim maestro podchodzi do muzyki Haendla był widoczny również w piątek i przyznam, że w pełni go podzielam! A podsumowując - koncert był niezbyt długi, ale wyjątkowo piękny, bezbłędnie wykonany (szczególne brawa dla Orkiestry Historycznej!) i sprawił - nielicznym, niestety - widzom ogromną przyjemność!.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz