Od lewej Marta Boberska, Aleksander Rewiński, Martyna Pastuszka, John Butt; fot. IR |
Przyznam szczerze, że nie znałam wcześniej tej mszy i urzekła mnie zarówno swoim melodyjnym wdziękiem (przepiękne Kyrie!), jak i dynamicznym, niemal energetycznym brzmieniem (Gloria, Sanctus). Oryginalnym zabiegiem instrumentacyjnym jest użycie w tej mszy trzech puzonów, które jednak brzmią w niej wyjątkowo subtelnie. Blachy są często achillesową piętą orkiestr barokowych. jednak muzycy oh! Orkiestry nie zawiedli i grali bezbłędnie.
Chandos anthems to cykl utworów powstałych podczas pobytu Haendla w Cannons w latach 1717-1719, dedykowanych księciu Chandos. Let God arise jest ostatnim z tego cyklu, składa się z ośmiu części i łączy - jak to u Haendla - temat religijny (śpiewane są psalmy) z niemal operowym muzycznym zacięciem. Mamy więc sonatę instrumentalną na początek, chór wprowadzający i zamykający utwór (wystąpił Chór Polskiego Radia), arie tenorową (wykonaną z niebywałą energią przez Aleksandra Rewińskiego), sopranową (Marta Boberska - jak zwykle klasa), duet altu i basu (Matylda Staśto-Kotuła i Dominik Kujawa).
Całością tego programu dowodził John Butt, dyrygent i klawesynista w Polsce już dobrze znany, założyciel zespołu Dunedin Consort, którego interpretacje Haendlowskiego Samsona mieliśmy okazję podziwiać podczas Misteria Paschalia w 2018 roku. Entuzjazm z jakim maestro podchodzi do muzyki Haendla był widoczny również w piątek i przyznam, że w pełni go podzielam! A podsumowując - koncert był niezbyt długi, ale wyjątkowo piękny, bezbłędnie wykonany (szczególne brawa dla Orkiestry Historycznej!) i sprawił - nielicznym, niestety - widzom ogromną przyjemność!.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz