wtorek, 10 maja 2016

Cnotliwa żona czy kusząca Nimfa, czyli "Zuzanna i starcy" Haendla w NFM

Finałowa owacja; fot. I. Ramotowska
Narodowe Forum Muzyki zaprosiło grupę muzyków stricte Haendlowskich, choć w Polsce jeszcze "nieosłuchanych". Poza Johnem Markiem Ainsleyem - nikogo wcześniej nie miałam okazji widzieć na scenie. Z tym większą ciekawością jechałam do Wrocławia na wystawiane 8 maja oratorium Georga Friedricha Haendla Zuzanna i starcy.

Peter Paul Rubens, Zuzanna i starcy
Oratoria Haendla kojarzą się jednoznacznie - "to te z trąbami!" Rzeczywiście - większość umoralniających, monumentalnych i patetycznych dzieł z ostatniego okresu twórczości Saksończyka to właśnie te głośno grzmiące trąby. Wystąpiły wprawdzie w finale Zuzanny, jednak to oratorium należy do innego, nieco lżejszego nurtu w twórczości kompozytora.
Spotykamy tam tematy przeważnie mitologiczne, choć i biblijnych wątków nie brak. To w nich Haendel mógł dać upust swemu teatralnemu temperamentowi, a dzieła - choć pozornie niesceniczne - tak naprawdę niczym się od Haendlowskiej opery nie różnią. Najlepszym dowodem znakomita operowa inscenizacja Heculesa Williama Christiego z rewelacyjną Joyce diDonato jako Dejanirą.

Zuzanna i starcy to - mimo biblijnego tematu - ten właśnie przypadek. Pozornie wydarzeń niewiele, ale łatwo wyobrazić sobie możemy Zuzannę w wersji scenicznej. Czego tam nie ma! Miłosne trele zakochanych małżonków, podstępne intrygi lubieżnych starców, sąd nad niesłusznie oskarżoną, interwencja młodego proroka i happy end. A nad wszystkim unosi się nieco dwuznaczna i przesycona erotyzmem atmosfera. Cały Haendel!
pełna relacja tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz