To był najbardziej
oczekiwany koncert tegorocznego festiwalu – 18 września wieczorem w finale Wartislavii wystąpił Sir John Eliot Gardiner i jego
formacje English Baroque Soloists i Monteveri Choir z
Pasją wg św. Mateusza Johanna Sebastiana
Bacha.
Sir John Eliot Gardiner to chodząca legenda, a prowadzone przezeń
wykonania stanowią kanoniczny wzór dla pokoleń dyrygentów i wykonawców muzyki –
zwłaszcza barkowej. Jego zasługi na tym polu są niepoliczalne. Dość wspomnieć
choćby projekt Bach Cantata Pilgrimage, w trakcie którego Monteverdi Choir i
English Baroque Soloists pod batutą Gardinera wykonali wszystkie 198 kantat
Bacha podczas swoistej pielgrzymki w kościołach Europy i Ameryki. Sam Gardiner
ma na koncie ok. 250 zrealizowanych nagrań dla najlepszych wytwórni płytowych,
a Monteverdi Choir ok. 150 podczas 50-letniej działalności. Instrumentaliści
English Baroque Soloists działają „zaledwie” od 38 sezonów, a w ich dorobku
możemy odnaleźć dzieła od Monteverdiego po Haydna.
 |
English Baroque Soloists i Monteverdi Choir; fot. IR |
O
Pasji wg św. Mateusza napisano całe tomy, jeden z nich
– „Music in the Castle of Heaven” – napisał zresztą bohater wieczoru, Sir Eliot
Gardiner. Napisał w nim m.in.: „Nie istnieje w tym okresie ani jedna
opera seria, którą poznałem czy którą
dyrygowałem, a którą mógłbym porównać do dwóch zachowanych
Pasji Bacha pod względem intensywności ludzkiego dramatu i
zagadnień moralnych, które wyraża on w tak sugestywny i głęboko poruszający
sposób”.
Po mocnym chóralnym prologu struktura dzieła jest budowana głównie
w trójdzielnych sekwencjach: narracja biblijna prowadzona w recytatywach,
komentarz tej akcji w postaci arioso oraz modlitwa ujęta w formę arii bądź
chorału. Taka konstrukcja ma sprzyjać nie tylko wciągnięciu widza w toczące się
wydarzenia, ale także buduje atmosferę refleksji i kontemplacji w modlitwach
indywidualnych (arie) bądź zbiorowych (chorały).
To niewątpliwe arcydzieło doczekało się wielu interpretacji,
niekiedy bardzo się między sobą różniących, kładących nacisk na jego rozmaite
aspekty.
Wykonanie, które mogliśmy usłyszeć podczas niedzielnego koncertu jest
– jak zresztą deklaruje sam dyrygent – próbą uchwycenia równowagi pomiędzy akcją
a refleksją, działaniem a medytacją. I rzeczywiście – Eliotowska Pasja jest z
jednej strony klarowna i czysta, perfekcyjnie wybrzmiewa w niej każda nuta, z
drugiej zaś artyści nie wahają się sięgać po środki artystyczne naznaczone
głęboką i silną emocją, jak choćby w najsłynniejszej chyba arii
Erbarme dich Mein Gott, śpiewanej z
towarzyszeniem wirtuozowskiej partii skrzypiec. Także doskonałe i bardzo
emocjonalne wykonanie przez Marka Padmore partii Ewangelisty potęgowało siłę
wyrazu Bachowskiego dzieła – nota bene Padmore jest wybitnym i uznanym
wykonawcą partii Ewangelisty w obu Bachowskich pasjach.
Każdy szczegół ma tu znacznie i każdy jest przemyślanym
zabiegiem artystycznym: podział orkiestry i chóru na dwie części, wykonujące
poszczególne partie na przemian, w momentach najbardziej dramatycznych zaś
„podwajające” ekspresję, chór, który śpiewa „uwolniony od partytur”, wędrujący
chór chłopięcy. Dzięki nim Gardiner realizuje swoją ideę „intensywnego
skupienia na dramacie wewnątrz muzyki”. Jak sam pisze we wspomnianej książce:
„Dajcie mi pustą scenę […] a wierzę, że wyobraźnia publiczności może wypełnić
te przestrzeń obrazami o wiele żywszymi, niż jest to w stanie uczynić
jakikolwiek scenograf czy reżyser teatralny”.
Mimo że podczas tego koncertu otrzymaliśmy tylko połowę
Gardinera (maestro poprowadził tylko krótszą część pierwszą), Bachowska
Pasja była dla słuchaczy przeżyciem najwyższej
próby. Niekończąca się stojąca owacja stanowiła tego dobitny dowód.