Paul van Nevel; mat. prom. FN |
Paul van Nevel, założyciel i dyrektor artystyczny Hulegas Ensemble,
to zażywny starszy pan z wąsem, wyglądający jak zasobny właściciel hacjendy. Dlatego ze zrozumieniem przyjęłam wiadomość, że jest znanym koneserem i miłośnikiem cygar. Cygara niezwykle do niego pasują, śpiew średniowieczny już znacznie mniej. Jednak to on jest spiritus
movens zespołu od ponad czterdziestu lat funkcjonującego na rynku
muzycznym, o niezaprzeczalnej renomie i światowym uznaniu. Huelgas Ensemble
specjalizuje się w polifonii średniowiecznej i renesansowej, choć śpiew
barokowy też nie jest mu obcy – o czym przekonaliśmy się 21 października na koncercie
w Filharmonii Narodowej.
Program koncertu o poetyckim tytule nawiązującym do dzieła
Prousta – W poszukiwaniu straconego czasu
– jest autorską koncepcją van Nevela. Został skonstruowany symetrycznie wzdłuż
osi czasu. W pierwszej części „Back to the Past” – cofaliśmy się w czasie –
słuchaliśmy utworów Johanna Sebastiana Bacha, Michelangela Rossiego (XVII w.),
kompozytorów renesansu – Orlanda di Lasso, Jacoba Clementa, Alexandra Agricoli,
Guillaume’a de Machaut, aż po zupełnie niezwykłą i fantastycznie
zinterpretowaną liturgię karolińską z ok. 800 r. Laudes Regiae. W drugiej części – „Up to the Future” – wędrowaliśmy
z powrotem od odległego średniowiecza ku czterogłosowemu chorałowi w
opracowaniu Bacha O wir armen Sünder
BWV 407. Punktem wyjścia i „dojścia” był więc „kantor z Lipska”. Co zupełnie
nie dziwi – Bach jest takim „wzorcem z Sevres” i punktem odniesienia dla
muzyków wszech czasów.
Niewielki, zaledwie dziesięcioosobowy zespół śpiewaków,
bezpretensjonalnych, wyglądających wręcz niepozornie (ubrałem się w com ta miał...), kompletnie zawładnął
uwagą i wyobraźnią słuchaczy. Uderzająca perfekcja śpiewu, wysublimowana i
przemyślana w każdym calu interpretacja, niezwykłe operowanie głosem i
ozdobnikami, widoczne zwłaszcza w muzyce najdawniejszej (te niezwykłe przeskoki głosu!), wyraźnie oczarowały
publiczność. Wydawało się, że widzowie niemal wstrzymują oddech, żeby nie
uronić żadnego dźwięku, zwłaszcza w długich, subtelnych i przejmujących
partiach śpiewanych pianissimo (co jednak rekompensowali sobie pomiędzy utworami, kaszląc jak... na konkursach chopinowskich!).
Huelgas Ensamble występuje często w miejscach, dla których
muzyka, którą wykonują, była tworzona – w zabytkowych kaplicach, kościołach czy
opactwach. W tych miejscach ich śpiew brzmi z pewnością naturalnie i stosownie.
A jednak nawet niesprzyjająca temu repertuarowi duża sala
Filharmonii Narodowej zamieniła się na ten jeden wieczór w miejsce pełne
skupienia, medytacji i... magii. Tej samej, która potrafi przenieść nas w
czasie i przestrzeni, a smakoszy cygar zamienia w wysublimowanych artystów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz