Dorothee Oberlinger; mat. prom. FN |
Trzeba przyznać, że Dorothee Oberlinger jest fantastyczną wirtuozką, co zademonstrowała, grając bodajże na czterech (a może pięciu, w pewnej chwili straciłam rachubę) fletach podłużnych - od tej gigantycznej rury (flet basowy? kontrabasowy?), poprzez instrumenty w miarę zwyczajnej wielkości, aż po malutkie flautino, czyli po naszemu flet piccolo. Wydobywała z tych instrumentów dźwięk nieprawdopodobny: niebywale przestrzenny, miękki, jaki rzadko można usłyszeć. Technicznie perfekcyjna, brawurowa, od czasu do czasu miałam wrażenie, że w ogóle nie oddycha!
Sonatori de la Gioiosa Marca; mat. prom. FN |
A panowie (i jedna pani) z Sonatori de la Gioiosa Marca (słyszałam ich na żywo po raz pierwszy) - fantastyczni i - mimo, że większość z siwymi grzywami - nadzwyczajnie energiczni i energetyczni! Na dokładkę z poczuciem humoru. Kiedy po repertuarze XVII i XVIII-wiecznym (głównie Vivaldi), publika wymuszała kolejne bisy, dostaliśmy za trzecim bodajże razem długie jazzowe solo na kontrabasie, a potem utwór zupełnie współczesny, w którym wszyscy razem brzmieli tak cudownie, że zamarzyłam o koncercie, na którym mogłabym posłuchać takiej muzyki w ich wykonaniu!
Fantastyczna relacja, napisana z pasją. Poczułem się jakbym tam był i słuchał tego koncertu.
OdpowiedzUsuńz pozdrowieniami. kazik