Władysław Kłosiewicz i soliści dzisiejszego koncertu; fot. I. Ramotowska |
Studio Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego pełne jak nigdy. Jednak Bach ma swoją rangę i potrafi wyciągnąć z domów słuchaczy nawet w taki zimny i śnieżny wieczór.
Każda z kantat ma nieco inny charakter. Pierwsza (Na pierwsze święto Bożego Narodzenia) - to "oratorium z trąbami" - radosne, triumfalne. Tym bardziej przejmująco brzmiał w nim chorał Wie soll ich dich empfangen, którego melodię, szczególnie lubianą przez kompozytora, dobrze znamy z Pasji wg św. Mateusza. Druga z kantat (Na drugie święto Bożego Narodzenia) to część liryczna. W trzeciej znów zmiana nastroju i znów słychać trąby, a bohaterami są pasterze składający Dzieciątku pokłon.
Wykonanie niestety nie olśniewające. Mam dużo zastrzeżeń, zwłaszcza do orkiestry. Rozpoczynająca druga kantatę Sinfonia w rytmie siciliany była tak rozkołysana, że chwilami całkowicie się rozpełzała. Chór bardzo dobry, a kilka momentów wartych zapamiętania - jak chociażby aria tenorowa Frohe Hirten, eilt, ach eilet przepięknie zaśpiewana przez Jana Petryka czy duet z trzeciej części Herr, dein Mitleid, dein Erbarmen w wykonaniu Olgi Pasiecznik i Artura Jandy. Kołysanka Schlafe, mein Liebster wykonana przez Dorotę Lachowicz jak zwykle wzruszająca.
W sumie głowa pełna Bachowskiej muzyki, co zawsze jest cudowne. Ale tak to z Janem Sebastianem bywa. Wymiata z głowy wszystkie śmieci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz