Od lewej: Natalia Kozłowska, Anna Radziejewska, Lilianna Stawarz i dyr. Łazienek Zbigniew Wawer |
Wybór Farnacego to przede wszystkim wybór Vivaldiego. Tegoroczna edycja ma przebiegać pod znakiem Wenecji, stąd taka decyzja. Zadanie niewątpliwie ambitne - Vivaldi bywa tyleż wirtuozowsko urzekający, co emocjonalnie konwencjonalny (przypomina mi się niekiedy niezwykle trafna fraza cesarza Józefa II: Za dużo nut!). Ale organizatorki zapewniają, że na pewno nie tym razem - operę rozsadzają emocje, a o ich odpowiednią i trafną oprawę sceniczną zadba Natalia Kozłowska - do jej reżyserskiego gustu mam pełne zaufanie. Podkreślano, że to pierwsza realizacja opery Vivaldiego w Polsce - co nie jest znowu tak dziwne - liczbę oper barokowych, które u nas pokazano na scenie można chyba bez trudu zliczyć na palcach. Cudowne muzycznie wersje Orlando furioso, La fida ninfa przywiózł ongiś (2011?) do Krakowa Jean-Christophe Spinosi i jego Ensemble Mattheus, Fabio Biondi i Europa Galante pokazała w 2009 Ercole sul Termodonte, a Giovanni Antonini z Il Giardino Armonico - Ottone in villa w 2010 - wszystko na krakowskich festiwalach Opera Rara. Ale były to, po pierwsze, spektakle gościnne, a po drugie, wersje koncertowe. Mają więc twórcy Farnacego prawdziwą terra incognita do zapełnienia własną inwencją i sztuką. Premiera - 2 września, a więc niedługo! Trzymamy kciuki!
Cały program festiwalu w naszym kalendarium już od dawna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz