To miał być mocny finał, podobnie
jak rok temu. Il Pomo d'Oro to zespół tyleż młody, co znakomity. A z pewnością
niezawodny. A Franco Fagioli ma, jak mówią dziś młodzi, flowa – w ciągu kilku ostatnich lat sięga po sławę
najbardziej gorącego kontratenora na świecie. Są tacy, którzy twierdzą, że
zdetronizował niekwestionowanego lidera rankingu, czyli Philippe’a Jarouskiego
(od razu zastrzegam, że do nich nie należę). Tak więc wykonawcy jak marzenie. „Arias
for Caffarelli” to płyta, która nagrali wspólnie w 2012 roku, a która ma
udowadniać, że repertuar słynnego XVIII-wiecznego kastrata to obszar, na którym
Fagioli porusza się swobodnie. A jest to obszar nieprawdopodobnie trudny,
wymagający technicznej wirtuozerii, ogromnej skali głosu (od a do c³), naprawdę
najwyższych umiejętności.
Otrzymaliśmy w ten niedzielny wieczór próbkę twórczości barokowej szkoły neapolitańskiej. I to zarówno instrumentalnej – w czterech sonatach znanych wówczas, a dziś lekko zapoznanych kompozytorów reprezentujących neapolitańską szkołę skrzypcową, a wykonanych z perfekcyjną brawurą przez zespół Il Pomo d’Oro, jak i wokalnej – wybór najsłynniejszych arii śpiewanych ongiś przez Caffarellego, a pochodzących z oper kompozytorów szkoły neapolitańskiej lub silnie z nią związanych, wykonanych zaś przez Fagiolego z ekspresją i błyskotliwością. Czy legendarny Caffarelli rzeczywiście śpiewał w taki sposób? A jakież to ma znaczenie! To przecież Franco Fagioli był królem tego wieczoru, a na koronę z pewnością zasłużył!
Więcej w relacjach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz