Wreszcie nadeszła długo oczekiwana premiera: Warszawska Opera Kameralna wystawiła wczoraj oratorium Antonia Vivaldiego Juditha triumphans. O spektaklum napisze dopiero w niedzielę, poniewaz wybieram sie do WOK w sobotni wieczór, jednak dziś kilka słów o samym oratorium.
Jak napisałam w relacji z koncertu w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu w roku 20219:
„Święte oratorium wojenne” – jak głosi napis na karcie
tytułowej Judyty – powstało podczas wojny wenecko-tureckiej lat 1714–1718.
Miało ono uczcić zwycięstwo Wenecji i odstąpienie przez Turków od oblężenia
wyspy Korfu. Historia Judyty jest alegorią walki Wenecji z Imperium Otomańskim.
Stąd postaci mają wyraźne znaczenie symboliczne: Judyta symbolizuje Wenecję,
Holofernes – sułtana otomańskiego, Abra – chrześcijaństwo, a Ozjasz – papieża.
Mimo że biblijna historia Judyty jest doskonale znana i ten temat był poruszany niezliczoną ilość razy w sztuce wszystkich epok, zwłaszcza w malarstwie, realizacja tematu przez "Rudego księdza" jest absolutnie wyjątkowa. Vivaldi nasycił swoje oratorium tak ogromną emocją, nadał przywołanym postacioma tak wyraziste charaktery odzwierciedlone mistrzowsko w muzyce, zbudował tak fascynującą partyturę, że aż prosi się ona o realizację sceniczną. I właśnie taką otrzymujemy!
Jak z tego ekstremalnie trudnego zadania wywiąże się grono artystów Warszawskiej Opery Kameralnej, przekonam sie jutro i nie omieszkam o tym donieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz