Jestem zajadłą zwolenniczka wykonawstwa historycznego. Muzyka Bacha czy Vivaldiego brzmi zupełnie inaczej na instrumentach z epoki (lub kopiach). Porównanie choćby słynnych Czterech pór roku granych na dawnych instrumentach i na współczesnych to dwie różne galaktyki! Współczesne skrzypce - bez porównania donośniejsze, z czystym, ostrym i przenikliwym dźwiękiem - kompletnie "zarzynają" subtelną, miękką frazę Vivaldiego czy Corellego.
Tak to czuję. dlatego nieufnie odnoszę się do wszelkich transkrypcji. A już żeby koncerty, preludia i fugi Bacha grał consort saksofonów? Brzmiało jak horror. Ale muzycy podobno świetni, płyta wydana w 2013 była przebojem roku. W końcu ciekawość zwyciężyła... No i przyznaję, nie żałowałam! Koncert Jak brzmią organy Bacha bez klawiszy? w wykonaniu BL!NDMAN [sax] był naprawdę świetny! W programie Cezary Zych, pomysłodawca cyklu i - jak sadzę - spiritus movens tych koncertów napisał, że to jakby "oddzielenie od siebie piszczałek", wręczenie każdej z nich innemu muzykowi i ponowne "zgranie" w jedność. O dziwo, to działa! Oczywiście brzmienie jest inne, donośne i "przestrzenne" - to w końcu cecha charakterystyczna tej grupy instrumentów, ale przy tak znakomitym zgraniu, perfekcyjnym współbrzmieniu, muzyka Jana Sebastiana brzmiała pięknie i potwierdziła po raz kolejny, że jest jedyna w swoim rodzaju i broni się w każdej, nawet najbardziej "odjechanej" wersji.
Kore Orchestra; mat. promocyjne FN |
A swoją drogą to wspaniałe, że muzyka dawna i wykonawstwo historyczne są atrakcyjne dla młodych muzyków (Kore Orchstra to właściwie debiutanci) - ewentualne braki techniczne nadrabiają zapałem i energią, zarażając nią równie młodą i pełną entuzjazmu publiczność! Czysta przyjemność!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz